Język polskiJęzyk angielskiJęzyk francuskiJęzyk ukraińskiJęzyk niemieckiJęzyk migowy

Kotka w klasztorze

O autorce:

Andrea Schacht, urodziła się w 1956 roku. Była  inżynierem w przemyśle i pracowała jako konsultant. Mieszka z mężem i  muzą – Cat Mira - w Bad Godesberg. Jej inspiracją są czworonożni przyjaciele.

O książce:

„Dla Miry, która łagodnym mruczeniem inspirowała mnie do pracy i obficie zaopatrywała w myszy”. (dedykacja)
 
„Szpieg w konfesjonale” to powieść z pozoru historyczna, bo jej akcja toczy się w 1502 roku w klasztorze norbertanów w Knechtsteden (Niemcy).

Na początku powieści autorka wylicza bohaterów, z których najważniejsza i najpiękniejsza jest trzyletnia, trójkolorowa, zielonooka kotka Mirza. Poza nią bohaterami są ludzie i zwierzęta. Zakonnicy i cywile. Dziedzic majątku, jego kompan diakon nielubiący kotów oraz służba. Także para bliźniąt malujących fresk w bazylice.

Zwierzęta to głównie koty, autorka podaje ich imiona i cechy charakteru. Jest leniwy kot z kuchni, dwa dzikusy ze stajni, zupełnie czarny kot o złotym sercu oraz pies. Narratorką i spiritus movens, a czasem deux ex machina jest kotka Mirza.

Po śmierci opiekunki zostaje przeniesiona do zakonnej biblioteki jako pogromczyni niszczących księgi myszy. Z obowiązku wywiązuje się bardzo dobrze, a że bystra jest nadzwyczaj, pomaga ludziom w wyjaśnianiu i rozwikłaniu ich spraw. A jest ich bez liku.

Mamy więc tu motyw syna marnotrawnego, przebieranek, nieślubnego dziecka zakonnika, ukrywanej tożsamości, rodzinnej zawiści prowadzącej aż do zbrodni, za pomocą psów czy podpalenia. Także ukrytego skarbu i wady wzroku. Nie brak też wątku romansowego, a nawet seksualnego, zarówno wśród ludzi jak i zwierząt, dzięki czemu Mirza rodzi kocięta, a my pozostajemy z nadzieją, że będą równie mądre i pomocne ludziom jak matka.

Kotka przekazuje nam różnice między światem ludzi i zwierząt, dziwiąc się niektórym naszym zwyczajom, a najbardziej temu, co księża uznają za grzech, a u zwierząt jest całkiem naturalne. Jej stwierdzenia bywają zabawne, np.: „po to wymyślono śluby, żeby grzech przestał być grzechem”. Albo „Myślenie jednak bardzo męczy, drzemka zaś przynosi ukojenie”.
Używa też przekleństw jak: „szczurza kupa”, „mysie siki”.

Autorka przekazuje nam swoje poglądy – potępia nagminnie wtedy stosowane odpusty i handel relikwiami jako naciąganie naiwnych.

Poznajemy szczegóły z życia zakonnego – jak spano, jedzono, jak wyglądał ogród, stajnia, jak robiono zapasy czy leczono. A także z życia dworu, jego właściciela i służby.

A że to opowieść z pogranicza baśni, mamy legendę o Źródle Dobrej Wróżki i cudownym krysztale z jej włosem dającym moc i chroniącym przed nieszczęściami.

Powieść składa się z wielu rozdziałów, większość z nich ma  dodatkowe określenia: rozdział przykry,  wietrzny, emocjonujący, pouczający, pełen odkryć.

Wszystko dobrze się kończy, więc polecam książkę nie tylko miłośnikom kotów.

IRENA BROJEKOd urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Rewolucja pożera własne dzieci

O autorze:

Jacek Inglot urodził się 1 czerwca 1962 roku w Siedlcu Trzebnickim. Ukończył filologię polską na Uniwersytecie we Wrocławiu. Potem pracował jako nauczyciel w I LO we Wrocławiu. Zadebiutował w połowie lat 80. XX wieku na łamach pism o tematyce fantastycznej. Wydał powieści „Inquisitor”, „Quietus”, zbiór opowiadań „Bohaterowie do wynajęcia” i baśń fantasy „Eri i smok”. Napisał też powieść „Wypędzony”.

O książce:

„Nie tak miało być. … Pragnęliśmy po prostu normalnego życia,
żadnych tam cudów  czy gwiazdki z nieba. Żeby było normalnie,
bez podłości, bez przymusu, tak po ludzku, z dobrej woli,
porządnie i uczciwie”.
 
Sabinki w tej powieści to dziewczyny najczęściej z rodzin wielodzietnych, mieszkające w  miasteczku lub na wsi, gdzie nie ma dla nich pracy. Korzystają z tego handlarze żywym towarem zatrudniający naganiaczy i przewoźników, którzy werbują naiwne młode kobiety. Zgadzają się one jechać z obcym mężczyzną do Niemiec w nadziei na dobre zarobki i lepsze jutro.

Takim dostarczycielem jest narrator, który zabiera ofiary z umówionego miejsca w Polsce, przewozi do Hamburga i oddaje w łapy bezwzględnych handlarzy. Pobiera wynagrodzenie i nie interesuje się dalszym losem dziewcząt. Ale do pewnego momentu.

Według mitu to Rzymianie za czasów Romulusa z sabińskich osiedli uprowadzili dziewczęta, bo brakowało im kobiet.

Na książkę składają się trzy wątki. Pierwszy to relacja z podróży do Hamburga. Drugi zawiera wspomnienia narratora z czasów pierwszej „Solidarności” i stanu wojennego. Trzeci to opis naszego kraju i ludzi po zmianie ustroju.

Obecny dostarczyciel Sabinek (inaczej zwanych koziołkami – czyżby od Koziołka Matołka?) w  stanie wojennym przybrał pseudonim „Kordian”. To bohater dramatu Słowackiego,  który wciąż przegrywa, ale jest wierny swoim ideałom. Ta romantyczna postawa wpływa na zachowanie bohatera - po 1989 roku nie umie odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Według niego kraj zdominowali „nowi ludzie”, którzy „Myśleli wyłącznie o kasie, szmalu, mamonie – jak diabetyk o słodyczach. Nic więcej ich nie obchodziło, dla swojego fetysza byliby gotowi zrobić wszystko, nie licząc się z nikim i z niczym”.

Bohater wyrzucany z kolejnych wydawnictw,  gdy wydał już wszystkie pieniądze, spotyka diabła kusiciela w postaci dawnego kolegi, przyjmuje jego propozycję i staje się przewoźnikiem zdesperowanych dziewczyn. Swojej kochance, na pytanie, po co było to wszystko: „Solidarność” i konspiracja odpowiada: „Nie pytaj żołnierza, co się stało ze sprawą, o którą walczył. Zwłaszcza gdy sprawa ta została przegrana”. I samokrytycznie stwierdza: „Miałem być bohaterem a zostałem skurwielem”. Jednak nie zaznaje spokoju, bo sumienie w postaci ducha zmarłego przyjaciela ciągle mu uświadamia jaki jest podły.

Mamy więc w tej powieści trochę historii najnowszej, choć nie wszystkie podane fakty się zgadzają. Bohatera romantycznego nie umiejącego się pogodzić z tym, że świat i ludzie nie są idealni. Także opis świata mediów, ze szczególnym uwzględnieniem wydawnictw.  Oraz socjologiczne spojrzenie na Polskę po zamknięciu fabryk i likwidacji PGR-ów. A także teorię spiskową... Czego dotyczy, przeczytacie w książce.

Duch przyjaciela mówi narratorowi: „Świat nie potrzebuje bohaterów, lecz ludzi po prostu przyzwoitych”.

Polecam.

IRENA BROJEKOd urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Życie jest kłamstwem

O autorze:

Zygmunt Miłoszewski urodził się 8 maja 1976 roku w Warszawie. Debiutował w 2005 roku powieścią „Domofon”. Napisał cykl kryminałów, których głównym bohaterem jest prokurator Szacki („Uwikłanie”, „Ziarno prawdy”, „Gniew”). W 2007 i 2011 roku zostały uznane za najlepsze polskie kryminały. Książki Miłoszewskiego zostały przetłumaczone na wiele języków i wydane za granicą. Sfilmowano w Polsce „Uwikłanie”.

O książce:

„Sztuka to kłamstwo, które pozwala nam poznać prawdę”.
Pablo Picasso
 
Tytułowy „bezcenny” to obraz Rafaela „Portret młodzieńca”, który nam skradziono w czasie II wojny światowej i do dzisiaj nie wiadomo gdzie się znajduje.

Głównymi bohaterami powieści są cztery niebanalne osoby:
– dr Zofia Lorentz, 34 lata, historyk sztuki, drobna blondynka,
– Lisa Tolgfors – 50 lat, Szwedka, międzynarodowa złodziejka dzieł sztuki, poliglotka, pseudonim Ronja (córka rozbójnika),
– Karol Boznański – wysoki brunet, polski marszand, niegdyś związany z Zofią,
– Anatol Gmitruk – 40 lat, major, komandos, równie brzydki co skuteczny.

Zofia Lorentz na zebraniu organizacyjnym robi trójce wspólników wykład (przydługi, niestety) na temat grabieży polskich dzieł sztuki, jakich dokonywali Niemcy, w dodatku Rosjanie oraz Amerykanie sobie też nie żałowali. Do dzisiaj nie odzyskaliśmy 60 000 dzieł. „Najgorzej było w czasie powstania [warszawskiego]. Niemcy dostali małpiego rozumu, wpadali do muzeum jak do darmowego sklepu z pamiątkami”.

Początek powieści przypada na lata 1944 i 1946.

Jednak przede wszystkim akcja toczy wokół działań czwórki bohaterów w Polsce, USA, Szwecji i na Ukrainie. Najbardziej brawurowa odbywa się w Stanach, gdzie mieli nadzieję na odzyskanie (choć nielegalne, do tego właśnie była potrzebna Lisa, która nie zawahała się, dla dobra sprawy, pracować nago) Rafaela.

W Szwecji też było nieźle – musieli nocować w szopie przy zoo pełnym siana zużytego przez tygrysy. Paleta woni zapewne była zwalająca z nóg, ale nie mieli innego wyjścia.

Autor korzysta z okazji i zapoznaje czytelnika ze swoją opinią na temat premiera, ministra kultury oraz pisma „Polityka”.  Wypowiada się także na temat twórczości uznanych pisarzy. I nie są to pochlebstwa. Przypominam, że książkę wydano w 2013 roku.

Nie odpuścił też marszandom i całemu rynkowi dzieł sztuki, gdzie według niego królują lewe aukcje, zły gust, mody medialne i tym podobne zjawiska.

Miłoszewski opisuje nie tylko z losy polskich dzieł sztuki ale i sposoby ich chronienia przed złodziejami. „…niektóre wiejskie chałupy są lepiej zabezpieczone niż polskie muzea” – nie brzmi to optymistycznie.

Poza wątkiem poszukiwania dzieł sztuki, bo na jednym portrecie się nie skończyło, mamy teorię spiskową, terroryzm górski, ekologiczne gospodarstwo jednego z bohaterów, zawodowego zabójcę oraz amerykańskiego biznesmena, prowadzącego fundację przyznającą nagrody literackie, finansującego biblioteki i programy propagujące czytelnictwo. Ten ostatni bardzo mi się podoba.

Atrakcji i pomysłów w książce jest wiele, między innymi  więzienna wersja języka polskiego używana przez Lisę.

Niestety zabrakło książce ręki dobrego redaktora. Bo są tu powtórzenia tych samych informacji, a nawet cudowna przemiana makowca w sernik w trakcie jednej sceny.

Jeśli komuś to nie przeszkadza, to polecam.

IRENA BROJEKOd urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Artystki, pisarki, działaczki ? kobiety władzy PRL

O autorze:

Sławomir Koper urodził się 21 listopada 1963roku w Warszawie. Ukończył studia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książek historycznych, publicysta, radiowy i telewizyjny ekspert historyczny. Napisał m.in.: „Życie prywatne elit artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej”, „Wpływowe kobiety Drugiej Rzeczypospolitej”, „Kobiety w życiu Mickiewicza” i wiele innych.

O książce:
 
„Kobiety władzy PRL” to pierwsza książka z cyklu poświęconego elitom Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, która trwała od 22 lipca 1944 do 4 czerwca 1989 roku. Składa się z jedenastu rozdziałów, zaczyna krótkim „Od autora”, a kończy przypisami i bibliografią.

Sylwetki opisanych pań można podzielić na samodzielne i te, które zostały przedstawione na tle sylwetki męża prezentowanej pani lub jej partnera. Tytuł rozdziału często sugeruje, w jaki sposób funkcjonowała dana bohaterka.

Autor podszedł do sprawy chronologicznie – zaczął od Wandy Wasilewskiej – rozdział „Ulubienica Stalina”, a skończył na żonach Mieczysława Rakowskiego.
Po drodze mamy: pisarki – Zofię Nałkowską i Marię Dąbrowską (choć i Wanda Wasilewska też popełniła parę książek), aktorki – Ninę Andrycz i Elżbietę Kępińską, skrzypaczkę – Wandę Wiłkomirską, działaczki – Małgorzatę Fornalską (także Wasilewską), ubecką sadystkę – Julię Brystygierową oraz żony przy mężu – Zofię Gomułkową, Stanisławę Gierkową i Annę Iwaszkiewicz, choć ta ostatnia była nie tylko żoną i matką. Zabrakło rozdziału o pani Jaruzelskiej.

Jednak to nie wszystkie panie wyróżnione zainteresowaniem władców PRL, bo rzadko który z tych panów opierał się wdziękom niewieścim, szczególnie tym, które były na wyciągnięcie ich ręki. Zdarzały się też nieślubne dzieci.

To oczywiście jest trochę plotkarska książka, ale często podaje nieznane fakty z życia nie tylko kobiet ale i pierwszych sekretarzy PZPR oraz PRL-owskich premierów. To w jaki sposób żyli, bawili się, gdzie się leczyli i wypoczywali.

Opisuje  życie towarzyskie i oficjalne partyjnej elity i  wzorce z których korzystali, bo musieli.  W jakich rezydencjach mieszkali i przez kogo byli obsługiwani – kucharzy, krawców, fryzjerów.  Jak sobie żyli lekko, łatwo i przyjemnie w kraju biednego proletariatu i inteligencji też nie za bogatej. Gdybyż tylko nie wisiał nad nimi sierp i młot. Oraz niewdzięczny, prawie co dekadę, strajkujący naród.

Publikacja ta zarówno potwierdza jak i obala powszechne opinie i stereotypy. Jeśli ktoś myśli o Wasilewskiej, że była tylko prymitywną komunistyczną działaczką to  ze zdziwieniem przeczyta, że ukończyła studia polonistyczne na UJ-cie i obroniła doktorat.

Nie brakuje w książce szczegółów dotyczących wyglądu pań (jedna z pisarek miała zeza), ich życia intymnego i czy na pewno wszystkie były hetero. Ile miały dzieci i czy ojcowie potrafili zadbać o rodzinę. 

Koper prostuje tu brązownicze wspomnienia synów Bieruta i Gierka – lepiej milczeć niż kłamać, bo kłamstwo ma krótkie nogi. Potomkowie jednak byli pewni, że kłamstwo napisane i wydrukowane staje się prawdą. I to się im nie udało.

Nie jest to książka potępiająca czy hagiograficzna – autor dość obiektywnie opisuje zarówno wady, jak  i zalety (jeśli takie były) omawianych postaci.

Materiał zawarty w tej publikacji  opiera się na wielu źródłach – biografiach, wspomnieniach, dziennikach, listach, wywiadach (np. „Oni” T. Torańskiej) i artykułach, które licznie zacytowano.

Polecam.

IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Samotne wyspy

O autorze:

Charlotte Link urodziła się 5 października 1963 roku we Frankfurcie nad Menem.  Jest autorką siedemnastu powieści, na podstawie kilku z nich zrealizowano seriale telewizyjne. W 2007 roku dostała nagrodę Golden Feder. Mieszka z rodziną w Wiesbaden.

O książce:

„Chwile szczęścia się w życiu zdarzają, ale nie zostają na długo”.
 
Akcja „Ciernistej róży” toczy się na różnych płaszczyznach czasowych  i w różnych miejscach, ale głównie na jednej z Wysp Normandzkich – Guernsey. Leżą one na Kanale La Manche, blisko wybrzeża Normandii;  głową państwa jest brytyjska królowa.   W 2012 roku było tam 164 tysiące mieszkańców – osiadłych na ośmiu wyspach. W czasie II wojny światowej wyspy były okupowane przez Niemców, co negatywnie wpłynęło na losy wielu mieszkańców. Podobnie jak w wielu podbitych krajach.

Autorka jest Niemką i ciekawa jestem co wpłynęło na jej decyzję opisania faktów dotyczących tamtego czasu. Może przodek-nazista z niechlubną przeszłością?

Główną bohaterką powieści jest Beatrice Shaye, współcześnie (1999 r.) 77-letnia,  mieszkająca w kamiennym domu po rodzicach na skraju wsi. Jej towarzyszką życia od 60 lat jest Helene Feldman, dziesięć lat od niej starsza. W dodatku towarzyszką niedobrowolną, bo Beatrice jej nie lubi i trudno się temu dziwić. Dlaczego tak się stało?

Tę psychologiczną zagadkę autorka wyjaśnia, opisując czas II wojny światowej, gdy Helene wraz z mężem Erichem Feldmanem bezprawnie (bo zwycięzcy zawsze biorą, co chcą) zamieszkali w domu rodziców Beatrice. Ona miała wtedy 11 lat, jej rodzice w wojennej zawierusze popłynęli, jak 20 tysięcy mieszkańców tych wysp, do Anglii.

Wojny i rewolucje często powodują, że  władzę mają ludzie chorzy, uzależnieni, bez  oporów wykorzystujący swoje stanowisko, w tym psychopaci. Taki był mąż Helene. Nikogo nie oszczędzał, łącznie z żoną.

Kto ma władzę, ten ma rację – naziści tak uważali i nie zważając na nic mordowali, grabili, znęcali się bez najmniejszych wyrzutów sumienia. Wojna to nie tylko śmierć na polu bitwy, to przede wszystkim cierpienia cywilnej ludności. I to także Link opisuje.

Po wojnie Beatrice, mimo ukończonych studiów, wraca na wyspę i choć bardzo tego nie lubi, zarabia hodując róże.

„Z pewnymi rzeczami człowiek nie może nigdy się pogodzić”. „Pewne wspomnienia są jak klej błyskawiczny, nie sposób ich się pozbyć, choćby nie wiem co”.

Pozostali bohaterowie też nie są szczęśliwi. Prawie każdy z nich to ciernista róża. Syn Beatrice bez wzajemności kocha o wiele młodszą kobietę, co skutkuje nałogiem. Niemka Karin jest ciągle na lekach, bo ma ataki paniki paraliżujące każde jej działanie. Mąż zamiast pomóc, nieustannie ją poniża. Kevin ogrodnik i gej jest w ciągłych finansowych tarapatach, co doprowadza do zgubnych decyzji. Helen manipuluje otoczeniem za pomocą narzekania, a Maja wyglądem i brakiem zahamowań.

Toksyczni ludzie, toksyczne związki i układy dominują w życiu bohaterów, co skutkuje morderstwem. W dodatku niewyjaśnionym przez policję, ale dowiadujemy się,  kto i dlaczego zabił starszą panią.

Ponuro jest przez całą powieść. Widocznie jednak autorka się zreflektowała, bo na końcu mamy małą i dość nieprawdopodobną nutkę optymizmu.

Jedynym pozytywnym elementem w tej powieści jest przyroda, kojąca czasem traumy bohaterów.

Ta książka to połączenie powieści psychologicznej, historycznej i kryminalnej.

A  że jest sprawnie napisana i tłumaczona, więc polecam.

IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Narzeczona Schulza

O autorce:

 Agata Tuszyńska urodziła się  25 maja 1957 r. w Warszawie – polska pisarka i reportażystka, także poetka. Studia ukończyła na Wydziale Wiedzy o Teatrze PWST  w Warszawie, doktorat z nauk humanistycznych otrzymała w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk. W latach 1987-1992 pracowała jako adiunkt w Instytucie Badań Literackich. W latach 1996-1998 wykładała w Centrum Dziennikarstwa w Warszawie, a od 2001 roku sztukę reportażu i wywiadu literackiego na Uniwersytecie Warszawskim.  Od 2011 roku związana jest z Instytutem Reportażu w Warszawie. Karierę literacką zaczynała w periodykach kulturalnych jako autorka tekstów o teatrze, łącząc to z zainteresowaniem biografistyką i reportażem literackim. Debiutowała w roku 1990 biografią findesieclowej aktorki warszawskiej, Marii Wisnowskiej. Napisała m.in. „Długie życie gorszycielki”, „Singer. Pejzaże pamięci”, „Rodzinna historia lęku”, „Oskarżona: Wiera Gran”.
 

O książce:

 Józefina Szelińska, Juna, w latach 1933 – 1937
była narzeczoną Brunona Schulza, autora „Sklepów cynamonowych”
i „Sanatorium pod Klepsydrą”. Ukrywała to niemal przez pół wieku.
W powojennych ankietach podawała stan cywilny: samotna.
 
Apokryf – termin ten stosuje się zarówno do utworów o nieustalonym pochodzeniu, autorstwie i autentyczności, ale także do tych, których „apokryficzność” jest doskonale znana i zamierzona przez, chociażby, autora.

Tuszyńska jest autorką biografii postaci niebanalnych, często kontrowersyjnych. W tej książce przybliża nam postać pisarza i rysownika Brunona Schulza opisując życie jego narzeczonej.

Tekst ma dwojaką narrację: w pierwszej osobie Juna opowiada swoje kontakty z Schulzem i życie, resztę dodaje autorka. A że to apokryf,  fakty autentyczne (bo czasem bywają fakty tylko bliskie prawdy) przeplatają się z domysłami, z tym co Tuszyńska sobie wyobraziła.

Bohaterowie książki poznali się we wrześniu 1932 roku w Drohobyczu. Oboje byli nauczycielami, ona lubiła uczyć, on nienawidził tego zajęcia. Ona miała wtedy 28 lat, on 41.
Właściwie wszystko ich różniło – nie tylko wzrost i wiek. Wiele o tych różnicach w sferze codziennej, filozoficznej i etycznej pisze autorka. Ich związek nie mógł się udać.
Wraz z nimi chodzimy na spacery i słuchamy, o czym opowiada Schulz. Od literatury, filozofii przez zainteresowanie pociągami, aż do chorób jakie go nękały. Choć „on tym przyziemnym padołem gardził”.

Poznajemy jego obsesje, nastawienie do ludzi i świata. Przyjaciół obojga płci i znajomych, zwyczajnych i tych z twórczego środowiska.

A także wrogów. I  kochanki.

Upodobania erotyczne, które przenosił na swoje rysunki. I czym była „Instrukcja cielesnej obsługi”.

Dowiadujemy się, jaką miał rodzinę i jakie wobec niej zobowiązania oraz dlaczego w końcu nie wyrwał się z miasteczka, które go przygnębiało, ale było właściwie jedynym miejscem na ziemi, gdzie mógł żyć. „Drohobycz jako matecznik jego pisarstwa, jako jego kosmos”.

Wszystko co widział i przeżył, przetwarzał: „Nie liczyło się właściwie nic, czego nie uznał za przydatne w swojej sztuce”.

Dowiadujemy się także, co Schulz robił w czasie wojny i jak zginął.

Dzięki autorce poznajemy też szczegóły życia codziennego przedwojennej Polski – jakie wtedy były kosmetyki – mydła, puder, krem, cenę majtek i co Schulz lubił jeść i pić.
Józefina przeżyła Schulza o wiele lat. Była nauczycielką i bibliotekarką. Poznajemy jej wojenne i powojenne losy. To co się z nią działo w 1968 roku i jak, mieszkając w Gdańsku, przeżyła rok 1970 i 1980.

Autorka relacjonuje także kontakty listowne i osobiste Szelińskiej z pisarzem Jerzym Ficowskim, który zbierał dokumenty dotyczące życia i twórczości Brunona Schulza a potem o nim pisał w periodykach i książkach. Tuszyńska czytała listy Józefiny do Ficowskiego, korzystała z jego zbiorów, przeszukała archiwa we Lwowie, Gdańsku i Warszawie. Rozmawiała z uczniami Schulza i współpracownikami Józefiny w Gdańsku.

Książka zawiera  zdjęcia bohaterów i reprodukcje niektórych rysunków Schulza.

Polecam.

IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Zbrodnie zdarzają się codziennie

O autorach:

Joanna Pasztelańska – jest dziennikarką „wolnym strzelcem”. Była w Turcji po trzęsieniu ziemi w 1999 roku, relacjonowała wybory w Iranie. Zajmowała się farmą niewolników pod Londynem i ukrytymi sierocińcami dla dzieci z wadami genetycznymi po wybuchu w Czernobylu. Od kilkunastu lat opisuje sprawy trudne i niewyjaśnione na terenie całej Polski.
Rafał Pasztelański – dziennikarz, zajmuje się przede wszystkim zorganizowaną przestępczością. Pracował dla wielu mediów: „Kuriera Polskiego”, „Życia”, Życia Warszawy”, „Wprost”, TVP info.

O książce:

 Policjant – najniebezpieczniejszy zawód w naszym kraju.
Przez ostatnie 25 lat polskich policjantów zginęło dwa razy więcej
niż polskich żołnierzy.
Dedykacja: „Pamięci Jarosława Trzaskamy, policjanta z Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji”.

To „…książka reporterska. Szorstka, bo dla facetów, chwytająca za serce, bo przecież też dla kobiet. Każda historia to oddzielny scenariusz na film”. Autorzy opisują historie życia i śmierci dziewięciu policjantów, którzy zginęli na służbie po 1989 roku. Każdy rozdział ma wymowny tytuł, zaczyna się od „Marek ginie jako pierwszy”, a kończy „Marek w starciu z morzem”.

Para dziennikarzy rozmawiała z kolegami, znajomymi i rodzinami poległych funkcjonariuszy. Poznajemy ich życie prywatne, żony, także byłe, dzieci  i pasję z jaką uprawiali swój zawód, a także słabości i niepowodzenia, syndrom wypalenia i depresję. To także opowieść o męskiej przyjaźni, miłości, odpowiedzialności i ideałach.

Jak giną? W trakcie skoku spadochronem, bez powodu, ratując tonącego, czy w trakcie gangsterskich porachunków lub od noża.

Przy okazji autorzy opowiadają historię milicji i policji i zarys jej organizacji. Opisują broń którą funkcjonariusze posługują na przestrzeni lat, sprzęt mający chronić ich życie, zaniedbania organizacyjne i systemowe, nadużywanie  stanowiska, czy tuszowanie błędów przez władzę. Piszą o tym, że przestępcy opłacają informatorów pracujących w policji, której nie zależy, aby ich ujawnić i ukarać. Na początku każdego  rozdziału jest zdjęcie policjanta, a na końcu podano krótką notkę biograficzną omawianej postaci.

Dla mnie ta książka jest jednym wielkim oskarżeniem:
„Gdyby tamtego feralnego dnia obowiązywały odpowiednie procedury, nie zabrakło wyposażenia  czy odrobiny rozsądku u przełożonych, żyliby nadal”.

Odniosłam wrażenie, że giną najlepsi – najbardziej zaangażowani, czujący się policjantami nie tylko na służbie, ale także poza godzinami pracy. Czytałam „Policjantów” z zainteresowaniem, ale dawkowałam sobie treść, bo nagromadzenie negatywnych, przygnębiających faktów jest zbyt duże, abym mogła to znieść w jednej dawce.

Część dochodu ze sprzedaży książki będzie przekazana na Fundację Wdów i Sierot po Poległych Policjantach. Książkę kończą „Podziękowania”, „Księga pamięci”, „Słowo od Policji” i „Źródła ilustracji”.

Książkę otrzymałam w prezencie dla Biblioteki sąsiedzkiej od znajomej, która zna opisywane środowisko. Bardzo dziękuję.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Nie taki straszny wilk...

O autorze:

Adam Jerzy Wajrak urodził się 3 lipca 1972 – polski działacz na rzecz ochrony przyrody i dziennikarz związany z „Gazetą Wyborczą”.  Autor artykułów i książek o tematyce przyrodniczej.  Jest autorem lub współautorem następujących książek: „(Za)piski Wajraka” , „Zwierzaki Wajraka” (wspólnie z żoną Nurią Selva Fernandez), „Kuna za kaloryferem, czyli nasze przygody ze zwierzętami” (wspólnie z N. Selva Fernandez), „Przewodnik prawdziwych tropicieli”, „To zwierzę mnie bierze”, „Wilki”.

O książce:

Ta książka jest „też o strachu przed wilkami, który towarzyszy
wszystkim Europejczykom. Przywiozłem go do Puszczy
i i tu się go pozbyłem”.
 
„Wilki” zaczynają się od psa imieniem Antonia. Suczka nie przypominała ani wilka, ani wymarzonej przez autora rasy. Miała „długi pysk jak u mrówkojada, a na jego końcu spory nochal. Do tego małe rezolutne oczka”.  Odegrała jednak w życiu państwa Wajraków ogromną rolę także w związku z wilkami.

Autor zastosował dobrą metodę – najpierw trochę o sobie prywatnie, a potem sporo danych dotyczących wilków. Gdy czytelnik znuży się naukowymi danymi następuje opis kontaktów z ludźmi i zwierzętami. Także zabawnych momentów. Są tu relacje z wypraw w poszukiwaniu padliny i odchodów zwierząt, które bada żona autora Nuria, z pochodzenia Hiszpanka.

Mamy więc opowieść o udomowionym nie do końca wilku Kazanie, jego zwyczajach i próbie zdominowania każdego napotkanego człowieka i zwierzęcia. O tym, czego bał się najbardziej i jak bezkrwawo potrafił bawić się z bratem.

„Wilk jest … w naszej kulturze demonem, symbolem dzikości, nienasycenia, ciemności, krwiożerczości”. Wajrak opisując życie wilków próbuje nas przekonać, że to nieprawda. Przy okazji otrzymujemy rys historyczny kontaktów między ludźmi a wilkami na przestrzeni wieków i jak to wygląda obecnie w różnych krajach.

W Polsce są one teraz pod ochroną, w PRL-u płacono za zabijanie wilków, a jak jest gdzie indziej, dowiecie się z tej książki.

Wajrak zapoznaje nas z wieloma faktami dotyczącymi życia tych zwierząt – między innymi jak długo trwa ciąża, jak duży bywa miot i od czego zależy ilość szczeniąt. Tłumaczy dlaczego wilki napadają na zwierzęta domowe. Twierdzi, że mają większy mózg od psów, są od nich mądrzejsze i lepiej współpracują w stadzie. Opisuje jak brzmi ich wycie i w jaki sposób zakłada się im odbiorniki telemetryczne.

W dawnej Polsce polowano na wilki dla skór, dopiero w XVIII-XIX wieku zaczęto je tępić. Kinomani zapewne pamiętają scenę z filmu „Popioły”. Przestrzega posiadaczy psów: „Las to nie jest miejsce dla wolno hasających psów”, bo spotkanie z wilkami może się źle skończyć.

Dowiemy się także kiedy wilka udomowiono i gdzie odbyło się to po raz pierwszy. A także co to jest krajobraz strachu.

Człowiek jest największym wrogiem zwierząt a szczególnie kłusownicy – jest w książce parę drastycznych scen i zdjęć obrazujących skutki działania tych osobników. „Wnyki nie wybierają. Choć są zastawiane na jelenia lub dzika zabijają też rysie i wilki. Łapią się w nie nawet żubry”

To książka nie tylko o wilkach, a także o ludziach z nimi związanych, o gangach kruków, orłach bielikach, jeleniach, dzikach, drzewach i rysiach – w Puszczy Białowieskiej i w Bieszczadach.

Jak myślicie, ile gatunków kręgowców to  padlinożercy? Odpowiedź na to pytanie i wiele innych rzeczy poznacie dzięki tej książce. A jeśli poczujecie niedosyt, przeczytajcie Farleya Mowata „Nie taki straszny wilk”.

Obie pozycje polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Kłamstwo zabija

O autorce:

Paula Hawkins, brytyjska pisarka, urodziła się 26 sierpnia 1972 i  wychowała w Harare w Zimbabwe. Jej ojciec był profesorem ekonomii i dziennikarzem ekonomicznym. W 1989 roku przeprowadziła się do Londynu, gdzie studiowała filozofię, nauki polityczne i ekonomię na Uniwersytecie Oksfordzkim. Pracowała jako dziennikarka  gazety The Times w dziale biznesu. Napisała ekonomiczny poradnik dla kobiet „The Money Goddes”. Jako powieściopisarka zadebiutowała w 2015 roku thrillerem „Dziewczyna z pociągu”, który szybko znalazł się na listach bestsellerów. Książka odniosła olbrzymi sukces również poza granicami Wielkiej Brytanii. Prawa do jej wydania sprzedano do 47 krajów, na podstawie książki powstał film pod tym samym tytułem. Mieszka w południowym Londynie. (Na podstawie Wikipedii).

O książce:

„… u kobiety wciąż liczą się tylko dwie rzeczy:
uroda i to, jak sprawdza się w roli matki”.

 
Co można robić dojeżdżając codziennie do pracy pociągiem? Szczególnie, że wraca się tą samą trasą. Można czytać, rozmawiać ze współpasażerami lub podsłuchiwać ich konwersacje, przeglądać Internet lub pracować.

Rachel – główna bohaterka powieści, z okien pociągu obserwuje życie mieszkańców dwóch domów położonych przy torach. Zazdrości im, bo jest pewna, że, w odróżnieniu od niej, mają szczęśliwe życie. Zgrzytem w tej sielance jest scena na tarasie. Złudzenie pryska.

Narratorkami opowieści są trzy kobiety – oprócz wyżej wymienionej  Anna i Megan. Pozornie szczęśliwe mężatki, Anna jest też matką.

Megan nurtuje pytanie „Dlaczego nie mogę mieć tego, czego chcę?”, Anna boi się skutków poprzedniego życia swego męża.

Każda z nich relacjonuje wydarzenia konkretnych dni, zaczynając od piątku piątego lipca 2013 roku. Akcja powieści kończy się we wtorek 10 września. Między tymi datami są retrospekcje z 2012 roku.

Ta książka to kryminał psychologiczny. Najpełniej opisaną postacią jest Rachel – kobieta po traumatycznych przejściach, nie radząca sobie ze swoim życiem i nałogiem, bez pracy i nadziei. Zagadki są dwie – co działo się w pamiętną sobotę z Rachel, która na skutek urazu straciła pamięć, i gdzie jest Megan. Za pomocą monologów wewnętrznych Rachel, Megan i Anny poznajemy ich przeszłość i obecne życie.

Są tu też bohaterowie mężczyźni – mężowie, kochankowie, rudy pasażer, terapeuta. Każdy z nich to postać negatywna i podejrzana.

Autorka umiejętnie myli tropy, nie wiemy do końca, co tak naprawdę się stało i dlaczego. Świetnie stopniuje napięcie, dzięki czemu trudno oderwać się od lektury.

Polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Na Ołtarzu Sztuki

O autorce:

Angelika Kuźniak urodziła się  w 1974 roku.  Polska reporterka, z wykształcenia kulturoznawczyni, studiowała także lingwistykę na Universita degli Studi di Macerata we Włoszech. Od 2000 roku współpracuje z „Gazetą Wyborczą”, publikuje głównie w magazynie reporterów „Duży Format”. Jej reportaże ukazywały się także poza granicami kraju, w Niemczech, Rumunii, na Węgrzech. Trzykrotnie dostała  nagrodę  Grand Press: w 2004 za „Mój warszawski szał” z Włodzimierzem Nowakiem, w 2008 za „Zabijali we mnie Heidi”, w 2009 za „Przećwiczyłam śmierć”. Za wywiad z Hertą Müller, opublikowany w „Dużym Formacie”, dostała  nagrodę im. Barbary Łopieńskiej. W 2013 roku ukazała się jej książka o cygańskiej poetce Papuszy. W 2016 – za biografię Zofii Stryjeńśkiej była nominowana do Nagrody Literackiej „Nike”. (wg Wikipedii)

O książce:

„Rodziłam się u zbiegu dwóch epok.
Za późno, aby tańczyć kankana, za wcześnie, aby podziwiać rozbicie atomu.
Oscyluję więc krańcowo między przepaścią a nadzieją”.
 
Napisany cztery lata przed śmiercią testament artystki brzmi: „Co do mej spuścizny artystycznej, jest ona ogromna i gdzieś po ludziach na świecie całym zagubiona. Byłby wór złota i Chwała Narodu, gdyby się tym kto kiedy zajął. Zofia Stryjeńska. Amen”.

Co doprowadziło do takiej sytuacji? I dlaczego tak się stało – autorka próbuje to wyjaśnić, opisując życie artystki.

Tak więc dowiadujemy się, z jakiej rodziny pochodziła, ile miała rodzeństwa, w jaki sposób ojciec utrzymywał rodzinę. Jaką osobą była jej matka i zasady, które przekazała córkom. Dlaczego w jej twórczości przeważał  jeden motyw: „Całe życie … malowałam ten lud wiejski, tę wizję pierwszej młodości śród której wzrastałam”. Jakie szkoły kończyła, gdzie studiowała i dlaczego udawała swojego brata.

Stryjeńska przez większość życia prowadziła pamiętnik, który składa się nie tylko z wpisów, ale zawiera także wklejone listy, bilety, opisane fotografie, wycinki z gazet, programy wystaw, wyniki badań. W książce znajdziemy wiele fragmentów tych zapisków, a także recenzje, jakie napisano o pracach Stryjeńskiej, która nie tylko malowała, ilustrowała książki ale także projektowała scenografię, witraże, kostiumy teatralne i układy choreograficzne.

I bardzo dużo czytała. Prowadziła też okresowo intensywne życie towarzyskie w Warszawie – dowiadujemy się, gdzie bywała, jakich znanych ludzi poznała, gdzie jadła obiady lub grała w brydża

Poznajemy też życie prywatne artystki. Sylwetkę męża, o którym pisała: „Mój płowy lew, moje gusło”, „…miałam obsesję na Karola”. Także dzieci, które nie miały łatwego życia. A i potem nie było im lekko. „Życie rodzinne to pozycja dla mnie przegrana, już stracona. Dawno ją spaliłam na tzw. Ołtarzu Sztuki”.

Autorka dokładnie opisuje, co Stryjeńska musiała robić, nawet nie chcąc, aby opłacić rachunki, bo cale życie borykała się z brakiem pieniędzy.

Jest też parę zabawnych momentów – choćby opis kontaktów z podróżnikiem i pisarzem Arkadym Fiedlerem.

Stryjeńska żyła w latach 1891 – 1976, a więc także w czasie obu wojen światowych. Kuźniak przedstawia sytuację życiową artystów i ich dzieci w tym okresie. W końcu artystka i jej potomstwo zamieszkali za granicami Polski. Przeczytacie o tym, jak im się to udało i jaką cenę zapłacili za ten przywilej.

Książka zawiera wiele prywatnych zdjęć, kolorowe reprodukcje obrazów i fragmentów pamiętnika. Oraz „Podziękowania”, bibliografię i źródła ilustracji.

Polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.