Język polskiJęzyk angielskiJęzyk francuskiJęzyk ukraińskiJęzyk niemieckiJęzyk migowy

Samotny na dworcu życia

O autorze:

Haruki Murakami urodził się w Kioto 12 stycznia 1949. To  japoński pisarz, eseista i tłumacz literatury amerykańskiej. Studiował w latach 1968–1975 na Wydziale Literatury tokijskiego Uniwersytetu Waseda teatrologię, w tym pisanie scenariuszy. W latach 1974–1981, razem z żoną Yoko prowadził klub jazzowy „Peter Cat” w Tokio. W wieku 30 lat wydał swoją pierwszą powieść Hear the Wind Sing (1979), a później Pinball, 1973 (1980) i Przygodę z owcą (1982). Te trzy utwory nazywane są Trylogią „Szczura”, od przydomka jednego z bohaterów. Następne książki: Koniec świata i hard-boiled wonderland (1985), Tańcz, tańcz, tańcz (1988) i Na południe od granicy, na zachód od słońca (1992) ugruntowały jego pozycję jako pisarza, a także przyniosły mu sławę na Zachodzie, głównie w USA. gdzie przeprowadził się w 1991 r. Pracował na Uniwersytecie Princeton, a od 1993 na Uniwersytecie Williama Howarda Tafta w Santa Ana. Po trzęsieniu ziemi w Kobe, a także ataku gazowym sekty Najwyższa Prawda w tokijskim metrze w 1995 r. powrócił do kraju. W tym samym roku ukazała się Kronika ptaka nakręcacza, oceniana przez krytyków jako największe osiągnięcie literackie pisarza (nagroda Yomiuri w 1996 r.). W 1997 napisał Underground, w 1999 r. Sputnik Sweetheart, a w 2002 – Kafka nad morzem. Jest autorem kilku zbiorów opowiadań. W 2006 roku został uhonorowany Nagrodą Franza Kafki. (na podstawie noty z Wikipedii)

O książce:

„…niektóre fakty dziwnie przypominają zaginione miasta …
najpierw długo przysypuje je piasek,  ale niekiedy po długim czasie
wiatr go rozwiewa i wyłaniają się spod niego fakty”.
 
Było sobie w liceum pięcioro przyjaciół:  Biała – słodka dzieweczka, Czarna – dowcipna komediantka, Niebieski – bezmyślny sportowiec, Czerwony – inteligent o bystrym umyśle i Tsukuru – dobrze wychowany, spokojny i  przystojny.

Byli jak pięć palców jednej dłoni, więc wydawało się, że nic ich nie rozdzieli. Ale stało się inaczej. Pewnego dnia Tsukuru usłyszał przez telefon, że pozostali nie chcą go już znać i że to jego wina. Bardzo to przeżył „wpadł do żołądka śmierci i w ciemnym bezruchu tej jaskini spędził pozbawione dat dni”, czyli pół roku.

Jednak skończył studia i robił to co lubił najbardziej, czyli zajmował się dworcami. Pozornie jego życie było ustabilizowane i szczęśliwe jednak zadra odrzucenia ciągle w nim tkwiła i determinowała jego życie.

Mając 36 lat nadal był kawalerem. I nie zanosiło się na zmianę. Aż spotkał Sarę, której opowiedział o tym, co się stało 16 lat temu, a ona zaproponowała, że znajdzie jego przyjaciół, aby mógł wyjaśnić, co się wtedy stało.

Poznajemy bliżej pięcioro bohaterów, ich wady i zalety oraz talenty. A także rodziny. Narracja toczy się  współcześnie i w czasie przeszłym.
 
To opowieść o szybkim i bolesnym dorastaniu. O przyjaźni, która zawiodła. Także o nieumiejętności porozumienia się nawet z pozornie najbliższymi osobami.
O tym jak bardzo na nasze życie wpływa odrzucenie.
O samotności i kompleksach.
O potrzebie przyjaźni i miłości bez której życie nie ma sensu. I o współczesnej Japonii.

W wielu miejscach opowieść jest nasycona muzyką. A nawet seksem.

Autor dokładnie opisuje wygląd bohaterów – podaje szczegóły garderoby, ozdób, fryzur, butów.

Przez całą książkę przewija się pytanie – kto zabił tę piękną przyjaźń i dlaczego. Spotkania z byłymi przyjaciółmi wyjaśniają sprawę, ale nie do końca.

Z tekstu można wyłowić sporo złotych myśli:  „W życiu są rzeczy zbyt skomplikowane, by je wyjaśnić w jakimkolwiek języku”; „Serce jest jak nocny ptak. Spokojnie na coś czeka, a kiedy to nadchodzi, leci prosto w tamtym kierunku”, albo stwierdzeń zabawnych, jak np. takie: „cicho jak mądry kot wyszedł z pokoju”.

Polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Polak, Niemiec dwa bratanki?

O autorze:

Andrzej Ziemiański urodził się  17 lutego 1960 we Wrocławiu. Jest pisarzem książek science fiction fantasy i kryminałów.  W roku 1983 ukończył Wydział Architektury Politechniki Wrocławskiej.  W latach 1984–1985 pracował w Instytucie Architektury i Urbanistyki Politechniki Wrocławskiej, zaś od 1985 do 2005 w Instytucie Budownictwa Rolniczego Wydziału Inżynierii Kształtowania Środowiska i Geodezji Akademii Rolniczej we Wrocławiu.  Oprócz pisania, prowadzi zajęcia dla studentów z creative writing w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Debiutował na łamach „Sigmy” (Magazynu problemowo-informacyjnego Politechniki Wrocławskiej) w roku 1979 opowiadaniem Zakład zamknięty. Napisał m.in. „Achaja”, „Pomnik królowej Achai”, „Miecz Orientu”, „Breslau forever”, „Żołnierze grzechu”, „Za progiem grobu”, „Toy wars”, słuchowiska radiowe i wiele opowiadań.
Jego strona to: http://ziemianski.com.pl/

O książce:

„Świat się kończy, interesy kwitną dalej”.
Albowiem diamenty są wieczne.
 
Akcja powieści zaczyna się w kwietniu 1945 roku. Potem cofamy się do grudnia 1944 i śledzimy akcję z mniejszym lub większym zainteresowaniem.

Nietrudno się zorientować, że tłem książki jest Breslau w trakcie II wojny światowej. Choć autor nadał jej tytuł „The Holmes” wydawca zmienił na „Ucieczka z Festung Breslau”. Sądzę, że słusznie.
Oprócz miasta bohaterami są dwaj panowie. Na pozór bardzo się od siebie różnią, bo jeden to funkcjonariusz Abwehry Dieter Schielke, drugi zaś to Polak, niezbyt subordynowany pracownik sowieckiego wywiadu Maciej Dłużewski pseudonim „The Holmes”, który ma po czterdziestce i jest cholerną maszyną intelektu.

Schielke to kobieciarz, a czy Holmes woli Watsona nie wiadomo.

Wydawałoby się, że nic nie może ich łączyć na tym etapie wojny ale panowie mają kilka wspólnych cech –  główną jest pacyfizm. Poza tym chcą przeżyć, a potem żyć  lekko, łatwo  i przyjemnie. Kto by nie chciał.

W opisywanym czasie „Rzesza to już skrawek terenu topniejący jak śnieg na parapecie”.

Intryga, bo to kryminał, toczy się wokół morderstw dokonanych na pracownikach pakujących zagrabione przez Niemców i przygotowywane do wywiezienia, dzieła sztuki. Śledztwo się toczy, ale powoli jak żółw ociężale, bo przecież nic nie zginęło. Za to poznajemy system grabienia dzieł sztuki i sposoby ich wywożenia przez ten niby kulturalny naród.

Duet bardzo egzotyczny Dieter i Maciej najbardziej przejmuje się tym, jak schować pozyskane diamenty, żeby je po wojnie bez problemu wydostać.

Po wielu wystrzelonych pociskach, akcjach zbrojnych, trupach Niemców i Rosjan wyjaśnia się zagadka – dlaczego giną pakowacze i gdzie są skarby.

Mamy też wątek miłosny Schielke z piękną Ritą, a nawet jedną scenę erotyczną. Sposób w jaki Niemiec zaleca się do swojej lubej jest dosyć zabawny. Nie wiem, czy autor specjalnie w ten sposób to przedstawił, aby ośmieszyć zalotnika, czy tak wyszło.

Jest też parę innych zabawnych momentów – na przykład jeden z bohaterów zakłada diamentową biżuterię i taki śliczny pokazuje się zaskoczonym żołnierzom. Rozmowy obu panów też zawierają elementy humoru, choć momentami specyficznego.

Obaj bohaterowie są bardzo inteligentni, ale to oczywiście Niemiec jest sentymentalny i bardzo lubi kobiety, a Polak poprzestaje na słabości do kawy z cynamonem. Ale może jest utajonym alkoholikiem.

Autor często odwołuje się do książek Artura Conan Doyle’a i jego bohaterów –  Holmesa, jego brata Mycrofta i Watsona.

Niepotrzebnie, według mnie, Ziemiański wkłada w usta (myśli) bohaterów przewidywania co do tego, jaki będzie los miasta po wojnie. Zupełnie jakby byli jasnowidzami.

Oczywiście dostajemy dość dokładny opis miasta w tym czasie i wiele ciekawostek – nie wiedziałam, że w bunkrze przy ogrodzie zoologicznym było nielegalne (tylko dla wtajemniczonych) kino. Większość nazw ulic i miejsc autor podaje w języku niemieckim (na końcu książki mamy polskie nazwy). Wypisałam nazwy niektórych dzielnic: Biskupin – Bischofswalde; Sępolno – Zimpel; Karłowice – Carlowitz; Ołbin – Elbing; Sackrau – Zakrzów.

Można przeczytać trzy poniżej wymienione książki i potraktować je jako opis Wrocławia (Breslau) pod koniec II wojny, tuż po niej i dalszych losów miasta:
Andrzej Ziemiański – „Ucieczka z Festung Breslau”; Jacek Inglot – „Wypędzony”; Piotr Adamczyk „Dom tęsknot”.

Polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Życie to upiorna komedia

O autorce:

 Muriel Barbery urodziła się 28 maja 1969 roku w Casablance. Po ukończeniu studiów filozoficznych wykładała ten przedmiot na uniwersytecie w Dijon. Po jakimś czasie wyjechała na dwa lata do Japonii. Jej kariera jako pisarki zaczęła się od wygrania konkursu literackiego. „Elegancja jeża” to druga jej powieść, która została przetłumaczona na 39 języków, otrzymała nagrodę Prix de libraires w 2007 roku. W 2009 zrealizowano na jej podstawie film zatytułowany „Jeż”.

O książce:

„Pani Michel ma elegancję jeża:
na zewnątrz pokryta kolcami, prawdziwa forteca,
wewnątrz jest po prostu tak wyrafinowana jak jeże,
zwierzątka na pozór niewrażliwe, dziko samotnicze
i strasznie eleganckie”.
 
Bohaterkami powieści są dwie bardzo różne osoby.

Dozorczyni Renée Michel, wdowa, gruba, niska i brzydka. Ma 54 lata i od dwudziestu siedmiu pracuje w kamienicy gdzie mieszkają bogaci lokatorzy. Niemym świadkiem jej życia jest gruby kot Lew, któremu w zdenerwowaniu cuchną łapy.

Drugą postacią jest Paloma Josse, córka bogatych lokatorów, dwunastolatka z manią samobójczą. Mieszka z rodzicami, dwoma kotami imieniem Konstytucja i Parlament  oraz siostrą Colombe dla której „…życie to nieustanna batalia, w której trzeba zwyciężać, niszcząc bliźniego”. Według Renée wygląda jak jasnowłosy por i ubiera się jak spłukana Cyganka”.

U sąsiadów są dwa psy Neptun i Atena. A na klatce schodowej kwiaty, o które ma obowiązek dbać Renée, choć nie lubi. Pozostałych swoich obowiązków także. Dlaczego nic nie zrobiła, aby wykorzystać swoją inteligencję i uzyskać wyższy status społeczny dowiemy się pod koniec opowieści.

 Obie panie są naznaczone piętnem inteligencji. Szczególnie dozorczyni, która skrzętnie ukrywa fakt, że czyta książki (kot ma imię po Lwie Tołstoju), ogląda ambitne filmy, słucha muzyki poważnej, ze zrozumieniem czyta filozofów oraz interesuje się malarstwem.

Książka to monologi Renée i zapiski Palomy, dzięki którym poznajemy lokatorów kamienicy, ich życie, zwyczaje – szczególnie ten polegający na traktowaniu dozorczyni jak połączenie przedmiotu z niewolnicą. A także przeszłość Renee i jej rodziny.

Składa się z pięciu dużych rozdziałów zawierających nie tylko monologi stróżki ale też napisane przez Palomę szesnaście „Głębokich myśli” – na cześć rozumu i siedem „Dzienników ruchu świata” – o ciele i rzeczach. Każdy wpis zaczyna się krótkim wywodzącym się z japońskiego wierszem nazwanym hokku.

„Kot na tym świecie
Ten współczesny totem
Okresowo dekoracyjny”.

Pobyt autorki w Japonii  zaznaczył się nie tylko w ten sposób, ale także umieszczeniem w kamienicy Japończyka Kakuro Ozu, który też ma koty – Kitty i Lewin. Paloma szuka powodu, aby nie popełnić samobójstwa i nie podpalić mieszkania rodziców. „Oprócz miłości, przyjaźni oraz piękna sztuki nie widzę niczego, co mogłoby wzbogacić życie ludzkie”.

Renée ma jedna przyjaciółkę Manuelę, która jest służącą u jednego z lokatorów, świetnie piecze i zawsze przychodzi na herbatę i rozmowę z ciastkami.

Warto książkę czytać uważnie, bo znajduje się tam wiele złotych myśli, toczą się one przez całą książkę jak perły rozsypane na śliskiej posadzce i łatwo je przeoczyć. Warto ich poszukać i nanizać na nić aby potem zawiesić na szyi pamięci.

„Cywilizacja to okiełznana przemoc”, „Czy istnieje szlachetniejsza rozrywka, rozkoszniejszy trans niż literatura?”.

Wielką zaletą książki jest poczucie humoru, przykładem mogą być sceny w toalecie pana Ozu i na wyprzedaży w butiku.

Autorka opisuje bogatych i biednych Francuzów, ale nie jest to powieść na miarę Balzaca. Może to i dobrze, bo któż teraz czyta powieści tego autora?

Dla mnie książka ma jedną dość dużą wadę – zbyt długie rozważania filozoficzne. Pewnie miały nadać wartość książce i bohaterkom, ale według mnie nużą czytelnika. Ale przecież można je ominąć.

Mam też pretensję do Barbery o zakończenie powieści – jednak go Wam nie zdradzę.

Mimo powyższych zastrzeżeń – polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Z odwagą drapieżnika

O autorce:

Magdalena Malecka- Wippich jest absolwentką Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie, a także krakowskiego Konserwatorium im. Witolda Lutosławskiego.  Ukończyła też Podyplomowe Studia Literacko-Artystyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz Polską Szkołę Dramatu w Warszawie.  Jest współzałożycielką (2004) i członkiem zespołu Opium String Quartet. Pierwsza płyta zespołu została nominowana w 2011 do nagrody Fryderyk 2011. Ma w swoim dorobku występy jako kameralistka we wszystkich krajach europejskich oraz w Chinach, Kanadzie i USA. Jest menedżerem zespołu muzycznego Music Factory.

O książce:

„Teatr to nie jest miejsce na okazywanie słabości”.
 
Zapewne wielu czytelników zdaje sobie pytanie, dlaczego znani aktorzy piszą autobiografie lub udzielają wywiadu-rzeki. Anna Seniuk wyjaśnia we wstępie, że zgodziła się na rozmowy składające się na tę książkę dla swoich dzieci i wnuków. Z własnego doświadczenia wie, że gdy zaczęła interesować się swoją rodziną, już nie było kogo zapytać.

Pytania i odpowiedzi przeplatane są opisem trudności, z jakimi borykała się autorka przy pisaniu. Były to na przykład nadmiar obowiązków mamy – aktorki, remont, czy niechęć bohaterki do mówienia o sobie i o teatrze. Zupełnie jak w piosence:

Bo ja chciałabym, a boję się
To chciałabym, to boję się
Próbowałabym i zbroję się
I od razu nagle trach


Mimo wszystko otrzymujemy historię rodziny po mieczu i po kądzieli. Opowieść o koligacjach z Czechami i Węgrami, przodku powstańcu oraz losach wojennych i  podróżach. Pierwsza dotyczyła całej rodziny przymusowo przesiedlonej. Następne już nie były tak traumatyczne. Bo na przykład w Paryżu z lotniska odebrał ją Zbigniew Cybulski, a ona z wrażenia zostawiła w holu walizkę.

Studiowała i pierwszą pracę znalazła w Krakowie – wspomina te lata z sentymentem. Ale mówi też o tym, że nie jest to środowisko bez zawiści i podstępnych zagrywek. Podaje przykład nieuczciwego zdobywania roli w filmie przez koleżankę po fachu.

Delikatnie opowiada o swoich sympatiach i małżeństwie z muzykiem, które z biegiem czasu zaczęło się psuć – powód poznacie czytając książkę.

Także jaka jest różnica między kobietą a mężczyzną, według Anny Seniuk. Oraz co to jest niezbędnik aktora i co ludzi ciągnie do tego zawodu. Dlaczego dostała „wilczy bilet” na granie w filmach i kto jej pomógł wybrnąć z tej sytuacji.

Jest też w książce trochę ciekawostek środowiskowych, w tym opowieść o Broni garderobianej z osobowością księżniczki Sorayi.

Autorka  uważa, że matka jest zaprzeczeniem gwiazdy i mówi, co trzeba mieć, aby nią być. Oraz jakie cechy charakteru sprawiły, że zaszła tak wysoko.

Nie pominięto w książce ról w serialach, pracy dydaktycznej, udziału w akcjach charytatywnych, czy choroby. I tego, co aktorkę napawa lękiem.

Na koniec fragment wiersza Wisławy Szymborskiej

 „Wrażenia z teatru”
Najważniejszy w tragedii jest dla mnie akt szósty:
zmartwychwstanie z pobojowisk sceny,
poprawianie peruk, szatek,
wyrywanie noża z piersi,
zdejmowanie pętli z szyi,
ustawianie się w rzędzie pomiędzy żywymi
twarzą do publiczności.
dyganie samobójczyni,
kiwanie ściętej głowy.


Polecam (i wiersz w całości i, oczywiście, książkę...).
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Ludzie i pszczoły

O autorce:

Maja Lunde urodziła się 30 lipca 1975 r. w Oslo. Jest autorką książek dla dzieci. „Historia pszczół”  to jej pierwsza powieść dla dorosłych. Dostała za nią Nagrodę Księgarzy Norweskich. Prawa do wydania książki zakupiło 15 wydawnictw z całego świata.

O książce:

„By móc żyć w naturze, z naturą,
musimy stłumić naturę w nas samych…
Wykształcenie jest po to, byśmy nie przywiązywali zbyt dużej wagi
do samych siebie, do naszej natury, do instynktów”.
 
„Historia pszczół” to powieść ekologiczna i przestroga przed skutkami rabunkowego eksploatowania Ziemi.

Autorka opowiedziała historie trzech osób: Wiliama żyjącego w Anglii w połowie XIX wieku, George’a mieszkającego w USA na początku XXI wieku i Chinki Tao z 2098 roku. Jest to więc powieść historyczno-futurystyczna z elementami współczesności. Losy bohaterów spajają pszczoły, odgrywając w ich życiu ogromną rolę.

William – jest niespełnionym naukowcem w depresji spowodowanej przymusem utrzymania wielodzietnej rodziny. Z psychicznego dołka wyciąga go pomysł zbudowania nowoczesnego ula. „Bez pasji jesteśmy niczym”.

George – pszczelarzem marzącym o przekazaniu farmy jedynemu synowi Tomowi, który nie chce spełnić ojcowskich oczekiwań.

Tao – ciężko fizycznie pracującą kobietą przy zapylaniu drzew owocowych. Mimo, że jest zdolna i chciała się uczyć. Marzy o lepszym losie dla synka. „Bez wykształcenia jesteśmy niczym. Bez wykształcenia jesteśmy zwierzętami”.

Wszyscy troje opowiadają swoje doświadczenia w pierwszej osobie, ich imiona noszą kolejne rozdziały.

Około roku 2040 na Ziemi była Zapaść, wojna światowa podczas której wyginęły wszystkie pszczoły. Co spowodowało klęskę nieurodzaju i konieczność ręcznego zapylania kwiatów. Poradzono sobie z tym tylko w Chinach.

Śledzimy więc jednocześnie historię bohaterów i pszczół przy okazji dowiadując się jak wyglądały ule w XIX wieku i w jaki sposób je unowocześniono – na tym polu zasłużył się też Polak Jan Dzierżon, z którym koresponduje William.

Ule dzielą się na stacjonarne i wędrowne – takie stosuje George. Jednak bezmyślność ludzi doprowadza do wyginięcia tego pożytecznego owada.

I to co nas może czekać opisała Lunde w części poświęconej Tao. A jest to wizja apokaliptyczna.

Wszystkim bohaterom autorka nie oszczędziła złych doświadczeń, aby czytelnika przekonać do dbania o naszą planetę.

To książka o miłości matki do syna, o przedmiotowym traktowaniu dzieci przez rodziców, o pasji prowadzącej do pozytywnego rezultatu ale i o rozczarowaniu jakie często niesie życie rodzinne, czy nawet najcięższa praca i poświęcenie.

Na koniec ciekawostka – Kupidyn (Amor) maczał groty swoich strzał w miodzie.

Polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Dla dobra dzieci

O autorce:

Lisa Unger urodziła się 26 kwietnia 1970 roku w New Heaven (USA) ale dorastała w Holandii, Anglii i New Jersey. Ukończyła The New School for Social Research w Nowym Jorku.  Dziesięć lat pracowała w branży wydawniczej w tym mieście. Przyszłego męża, Jeffa Ungera, poznała będąc na wakacjach na Florydzie. Zrezygnowała z pracy i przeniosła się na Florydę. Pod panieńskim nazwiskiem opublikowała cztery powieści kryminalne. „Piękne kłamstwa” ukazały się drukiem w 2006 roku.

O książce:

„Że bez nazwiska był, bez nazwy zgoła – sierota quidam…”
C.K. Norwid
Bohaterem wiersza Norwida jest człowiek poszukujący swojego
miejsca w życiu, ktoś kto szuka też dobra i prawdy.

Autorka od samego początku stosuje skuteczną metodę zainteresowania czytelnika dalszym ciągiem. Zaczyna książkę od dwóch mocnych scen, przerywając je w kulminacyjnym momencie. Jedna z nich toczy się w 1972 roku.

Główną bohaterką jest trzydziestoletnia Ridley Jones, dziennikarka pracująca jako wolny strzelec. Mieszka w tanim, ale miłym mieszkaniu (według autorki małym, bo ma 70 metrów kw.), w niezbyt dobrej dzielnicy Nowego Jorku (przy okazji poznajemy częściowo topografię miasta i różne fakty z nim związane – na przykład taki, że po II wojnie budowano tandetne domy dla weteranów w dzielnicy East Village).

Bohaterka ma kochających rodziców i jedynym, ale dość dużym, cieniem w jej życiu jest brat, który sobie z życiem nie poradził.

Ridley ratuje na ulicy dziecko,  przypadkowy fotograf uwiecznia ten fakt na zdjęciu. Ukazuje się ono w prasie i powoduje lawinę zdarzeń.

Najpierw przychodzi list od nieznajomego z pytaniem „Czy jesteś moją córką”? A przecież bohaterka wychowała się w dobrej rodzinie, jej ojciec jest lekarzem, który poza pracą udziela się jako wolontariusz, lecząc biedne dzieci.

Rodzice uspakajają Ridley, twierdząc, że jest ich rodzoną córką. Chętnie by im uwierzyła, gdyby nie następne wydarzenia. Bierze w nich udział autor pierwszego listu, przystojny sąsiad, którego hasło do laptopa brzmi: „Quidam”, nieżyjący bogaty przyjaciel rodziny Max, były narzeczony, Zelda gospodyni budynku pracująca w pizzerii, brat insynuujący niezgodność faktów z tym, co mówią rodzice.

„W naszym życiu występują tytani, którzy mają ogromny wpływ na nasze dzieciństwo i na to kim się stajemy”.

Mamy też morderstwo, policjantów prowadzących dochodzenie i przesłuchujących opornych świadków.

Ridley na własną rękę próbuje rozwiązać zagadkę, kim naprawdę jest, jaką tajemnicę skrywają rodzice, czy wujek Maks był rzeczywiście dobrym człowiekiem, a jego fundacja „Na ratunek” szlachetna w swoim działaniu.

Powoli okazuje się, że cale życie pływała w oceanie kłamstw.

„Ścieżka wiodąca do mojego starego życia była zamknięta i mogłam tylko posuwać się naprzód”.

Była lisem z łapką w potrzasku i jedynym wyjściem było sobie ją odgryźć. Okazało się bowiem, że w jej rodzinie „brzydkie albo niepokojące rzeczy są ignorowane. To taki mieszczański stereotyp”.

To książka o wyborach, poszukiwaniu własnej tożsamości i prawdy, która niekoniecznie wyzwala. Ale i o tym, jak dobry pomysł zamienia się w przestępczą działalność, bo przede wszystkim liczą się zyski.

 Polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Uważaj na życie

O autorce:

Judy Blume urodziła się 12 lutego 1938 roku. Dorastała w Elizabeth, New Jersey. Ukończyła New York University. Napisała 28  książek, większość dla dzieci i młodzieży.  Porusza w nich takie tematy jak: rasizm, seksualność, rozwody, z tego powodu miała problemy z cenzurą w bibliotekach szkolnych i z religijną prawicą. Jest założycielką i honorowym prezesem organizacji pomagającej dzieciom „The Kids Funds”. Otrzymała medal za wybitny wkład w literaturę amerykańską.

O książce:

: „Koleje losu nie muszą być złe. Zdarzają się też dobre”.

„Koleje losu” autorka spięła klamrą czasową – książka zaczyna się i kończy w 1987 roku, gdy odbywa się spotkanie świadków katastrof: „Tamta zima połączyła nas na zawsze”.

To opowieść o losach mieszkańców miasteczka Elizabeth, w którym dorastała autorka. Na ich życie, a nawet zdrowie, wpłynęły trzy katastrofy lotnicze, jakie zdarzyły się na początku lat 50. ubiegłego wieku, w niewielkich odstępach czasu, na lotnisku Newark, leżącym blisko Elizabeth.

Judy Blum pamięta te zdarzenia i przenosi nas w tamten czas i miejsce. Pierwsza katastrofa zdarza się przed świętami Bożego Narodzenia. Od 17 grudnia dziennikarz Henry Ammerman  w gazecie „Elizabeth Daily Post” opisuje tragiczne wydarzenia.

Obserwując bohaterów powieści poznajemy różne postawy mieszkańców wobec tragicznych zdarzeń.

Główną bohaterką jest nastolatka Miri Ammerman, nieślubna córka Rusty, wnuczka Irene i siostrzenica Henry`ego. Mieszkają razem, dość zgodnie i wygodnie. Rusty dojeżdża do pracy w Nowym Jorku, Irene jest konsultantką firmy kosmetycznej. (Autorka od początku wprowadza wiele postaci i można się trochę wśród nich pogubić.)

Krótkie rozdziały zatytułowane są imionami bohaterów pierwszo- i drugoplanowych: Miri, Rusty, Irene, Henry, Mason, Ruby, Christina, Daisy, Kathy. Przedzielają je teksty napisane przez Henry`ego (wspomnianego wyżej dziennikarza „Elizabeth Daily Post”), nie tylko o katastrofach, ale i o zdarzeniach politycznych lub życiu gwiazd kina.

Autorka umie przybliżyć czytelnikom minione czasy –  dokładnie opisuje stroje, zwyczaje towarzyskie i rodzinne, podaje tytuły przebojów, nazwiska piosenkarzy, tytuły  filmów, nazwiska aktorów, tytuły gazet, nazwy gumy do żucia i marki papierosów.

To wielowątkowa książka o dojrzewaniu, pierwszych miłosnych zauroczeniach, traumie po tragicznych przeżyciach, prowadzącej do choroby psychicznej, karierze dziennikarskiej zbudowanej na opisywaniu katastrof. O pozornie szczęśliwych rodzinach i przestrzeganiu zasady, że wiązać się należy tylko wśród swoich – Żydzi z Żydówkami, Grecy z Greczynkami, Irlandczycy z Irlandkami itd. O seksie i sposobach zapobiegania ciąży. I o zdradach małżeńskich. O przemocy w rodzinie. I o chorobie polio, na którą nie było jeszcze wtedy lekarstwa. Nie zabrakło też gangstera...

Jest tu też trochę o pozamałżeńskim macierzyństwie. Miri zadaje sobie pytanie: „Czy dorośli bywali kiedyś szczerzy wobec dzieci?”. Wtedy „Żyli w świecie, w którym dzieci, nawet nastolatki chroniło się przed prawdą dla ich dobra. Dlatego nic im się wtedy nie mówiło”.

Po tragicznych wydarzeniach Elizabeth nazwano miastem katastrof lotniczych. Nie brakowało też ludzkich. Ale zgodnie z hollywoodzką tradycją mamy happy end, bo w końcu prawie wszyscy żyją długo i szczęśliwie.


Polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Ojciec i syn ? talent i pasja

O autorce:

Magdalena Grzebałkowska urodziła się w 1972 roku. Jest pisarką i reporterką „Gazety Wyborczej”. Ukończyła  studia historyczne na Uniwersytecie Gdańskim. Jest  laureatką Nagrody  Grand Press oraz Śląskiego Wawrzynu Literackiego.  W 2016 nominowana do Nagrody Literackiej „Nike” za książkę 1945. Wojna i pokój. Mieszka w Sopocie. Oprócz wspomnianej 1945… oraz opisywanej tu książki o Beksińskich napisała tez biografię ks. Jana Twardowskiego Ksiądz Paradoks.

O książce:

„Zwykłem robić to, co lubię, a nie to, co trzeba”.
Zdzisław Beksiński
 
Na okładce książki ojciec i syn stoją tyłem do siebie.  Zapewne wybrano je nieprzypadkowo. Autorka opisuje obu panów pokazując jak nie byli sobie bliscy.

Miała mnóstwo materiału do przeczytania, wysłuchania i obejrzenia, albowiem Zdzisław nie tylko prowadził dziennik pisany, ale i nagrywał rodzinne rozmowy, a później filmował siebie, żonę i syna. Pisywał także bardzo dużo listów, fragmenty wielu z nich autorka przytacza.

Oprócz dokumentów o bohaterach wypowiadają się przyjaciele, znajomi i krewni obu panów.

Narracja książki jest dwojaka – w trzeciej osobie płynie opowieść o Beksińskich, w pierwszej  autorka informuje, w jaki sposób pozyskiwała informacje o tej rodzinie.

Poznajemy więc rodziców malarza, ich stosunek do religii oraz zasady, jakie synowi wpajano.  Dowiadujemy się, jakie skutki przyniosło zmuszanie go przez ojca do aktywności fizycznej. Jakie studia były jego marzeniem i dlaczego ukończył architekturę. Czego substytutem było dla niego fotografowanie, które książki lubił czytać i którego z polskich pisarzy bardzo cenił. Jakie miał natręctwa, nawyki i pasje oprócz malarstwa.

Autorka cytuje pozytywne i negatywne recenzje krytyków o twórczości Zdzisława Beksińskiego.
„Będąc doktorem Jekyllem, wypluwał z siebie mister Hyde`a na obrazach”.

O jego charakterze przyjaciel powiedział: „Zdzisław był trudnym rozmówcą, bo miał wiele rejonów pozamykanych w sobie. Kiedyś mi powiedział, że nie odwiedza swoich piwnic, gdzie jest ciemno, pajęczyny, koty i szczury. Miał w gruncie rzeczy maskę…”.

O Tomku Beksińskim z czasów szkolnych ktoś powiedział „Miły chłopiec ale obsesyjny…”.

Aby obraz rodziny był pełny, potrzebny jest także portret kobiety – żony Zdzisława, matki Tomka. Jaką rolę pełniła w domu i jak się zachowywała w stosunku do męża, syna, matki i teściowej.

Geny przodków różnie się układają w potomstwie, Tomkowi się w tym względzie nie poszczęściło.

Ojciec i syn byli bardzo różni, nie umieli ze sobą rozmawiać, każdy z nich uważał, że to co on robi jest jedynie słuszne i najważniejsze. To najczęstszy powód braku porozumienia różnych pokoleń. Właściwie tylko w jednym byli do siebie podobni: obaj chcieli bezwarunkowej miłości i akceptacji.

Poznajemy kolejne sympatie, dziewczyny, przyjaciółki Tomka – oznaczone przez Grzebałkowską literami alfabetu. Niektóre z nich nie chciały z autorką biografii rozmawiać.
„Tomek był Jackiem Nicholsonem z filmu Lepiej być nie może, ale nie każda dziewczyna jest kelnerką z tego filmu”.

Oczywiście zostaje pokazana droga zawodowa obu panów – ich sukcesy i porażki. Przy okazji jawią się nam różne realia PRL-u. Braki w zaopatrzeniu. Lekceważące traktowanie prac i wykorzystywanie finansowe artystów.

Autorka nie podaje diagnozy medycznej stanu psychicznego i charakteru ani ojca, ani syna. Może takiej nikt nigdy nie dokonał.

Polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Utalentowany mitoman

O autorze:

Samuel Blumenfeld urodził się w 1927 roku w Nowym Jorku. Ukończył City College of New York. Opublikował dziesięć książek na temat nauczania w Ameryce. Pracował jako reporter w „Le Monde 2”. Zmarł 1 czerwca 2015 roku.

O książce:

„…postać, która zdołała się wymknąć się wszelkim pojęciom dobra i zła,
prawdy i fałszu a nawet cienia i światła”.
 
Na okładce książki napisano: Michał Waszyński – życie barwniejsze niż film.

I autor próbuje to udowodnić, opowiadając losy bohatera od urodzin aż do niespodziewanej śmierci.

We wstępie wyjaśnia, dlaczego Żydzi na ekranie byli dla niego tematem tabu i dlaczego obejrzenie filmu „Dybuk” wpłynęło na zainteresowanie się twórcą tego obrazu.
Był on w Polsce przed II wojną reżyserem 40 filmów, uwielbianych przez publiczność i równie intensywnie krytykowanych przez specjalistów. Tylko jeden obronił się upływowi czasu. Autor wyjaśnia dlaczego.

Życie bohatera mogłoby stać się świetnym scenariuszem na film biograficzny, bo Waszyński całkowicie wymyślił je na nowo.

„Kiedy realne życie staje się nieznośne, wygodniej zacząć żyć wyobraźnią. Nikt nie potrafił tego robić równie dobrze…”.  Bo pomysł na siebie miał iście filmowy, a wyobraźnię nieograniczoną. Także zdolność adaptacji, w czym przypomina bohatera filmu Woody’ego Allena „Zelig”.

Autor musi często prostować rzeczywistość alternatywną, jaką wykreował jego bohater.

Wędrówkę zaczynamy wraz z Mosze Waksem, synem kowala w Kowlu na Wołyniu, w 1904 roku, a kończymy w Hiszpanii w 1965 roku, gdy umiera Michał Waszyński.

Po drodze bohater przechodzi różne koleje losu – od kariery wziętego i zamożnego reżysera filmowego w przedwojennej Polsce, przez pobyt na Syberii, służbę w armii Andersa i przejście z nią do Włoch, a potem działalność w Hiszpanii.

Szczęście go nie opuszczało, dzięki czemu był bogaty, bywał w świecie arystokracji, artystów, a nawet miał dobre kontakty z Watykanem, bo jeden z papieży lubił towarzystwo osób ze środowiska show-biznesu.

Ale ta książka to nie tylko biografia reżysera i producenta. To także okazja dla autora, aby opisać miejsca i czasy życia Waszyńskiego.

Na początku poznajemy Kowel z czasów, gdy był pod zaborem rosyjskim. Potem czasy pobytu w Warszawie i opowieść o tym, jak powstawał jedyny wartościowy film w karierze bohatera i o kinie jidysz.

O pobycie armii Andersa na terenie Włoch i warunkach, w jakich polscy żołnierze żyli i działali, a Waszyński nakręcił trzy filmy. O znanych postaciach ze świata filmu i ich problemach zawodowych i osobistych. Oraz o wytwórni filmowej, w której królowały przekręty, łapówkarstwo, nieuczciwość i hochsztaplerstwo. A także o Hiszpanii z okresu panowania dyktatora Franco.

Książka zawiera bibliografię podającą źródła, z jakich Blumenfeld korzystał, są tam autobiografie, wspomnienia, opracowania filmowe, praca doktorska, akta wojskowe i artykuły prasowe. Dużą część materiału autor pozyskał w trakcie telefonicznych rozmów z osobami znającymi Waszyńskiego.

Mogłaby to być fascynująca książka, ale nie jest. Może zabrakło autorowi talentu, daru narracji i tego czegoś, co sprawia, że książkę czyta się z wypiekami na twarzy.

Polecam osobom interesującym się historią kina.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Kariera jakich mało

O autorce:

Ellen Alpsten urodziła się w 1971 roku w Kenii i tam spędziła dzieciństwo. Studiowała w Kolonii i Paryżu – prawo, politykę i ekonomię. Pracowała w Nairobi, w niemieckiej ambasadzie i w telewizji Bloomberg. Jest pisarką i dziennikarką. Mieszka z mężem i trzema synami w Londynie.

O książce:

„Urodzić się kobietą to kara sama w sobie”.
 
„Caryca” to opowieść o Marcie Skowrońskiej, córce chłopa pańszczyźnianego z Inflant, urodzonej w 1683 (4?) roku.

Książka zaczyna się od śmierci cara Piotra I. Poznajemy głównych bohaterów: Martę – Katarzynę, najpierw kochankę, a potem żonę cara, jego najbliższego współpracownika Aleksandra Mienszykowa i arcybiskupa Teofana Piotrowicza.

Marta wspomina swoje życie, dom rodzinny – gdzie panowały bieda, brud, smród i ubóstwo. Oraz zależność ich losu od klasztoru. Poznajemy  warunki,  w jakich mieszkali, ciężką pracę i nieliczne rozrywki w czasie wiosennego targu. Także obyczaje – m.in. dowiadujemy się, co robiono z niechcianymi dziećmi.

„Bieda rodzi najdziwniejsze nadzieje i najgłębsze rozczarowania”. Ojciec przekazał jej, że „łzy innych ludzi to tylko woda”.

Kolejne wydarzenia poprowadziły ją przez pracę w charakterze służącej i praczki. Dzięki urodzie przechodziła z łóżka do łóżka kolejnych mężczyzn, aż wylądowała u boku cara. Piotr I twierdził, na pewno słusznie, że „nic tak nie wiąże jak lęk o przetrwanie”.

Ale to nie jest tylko biografia Marty. To historia panowania Piotra I. Autorka musiała dokładnie przestudiować materiały na ten temat, bo szczegółowo przybliża nam charakter, prywatne życie i poczynania władcy.

Szokujące są opisy rozrywek, jakie sobie upodobał – Alpstein nie szczędzi czytelnikowi detali uczt, które właściwie można nazwać orgiami.
Historyczne realia. W tamtych czasach „własność każdego Rosjanina wciąż była przede wszystkim własnością cara”, który bezwzględnie z tego korzystał.

Ciągle wymyślał i pisał ustawy, domagając się natychmiastowego ich wprowadzenia, nie licząc się z nikim i z niczym. Bo „wszystkim, co liczy się dla prawdziwego władcy, jest trwałość jego imperium”.

Poznajemy też powody i historię powstania Sankt Petersburga, który zbudowano na czterdziestu wyspach pełnych kości niezliczonych przymusowych robotników. Za próbę ucieczki okrutnie karano – o sposobach dowiecie się z książki.

Poznajemy też przebieg wojen, jakie nieustannie Rosja prowadziła z innymi państwami – Szwecją, Turcją, Persją.

Według mnie autorka wyraźnie nie lubi Rosjan, ze szczególnym uwzględnieniem cara Piotra I, i wielokrotnie opisuje ich prostactwo, chamstwo, bezwzględność, okrucieństwo, rozpustę, pijaństwo oraz brak uczuć wyższych.

„… życie u jego boku wciąż wydawało mi się niczym spacer po pierwszym lodzie na Newie wczesną wiosną”.

Obyczajowość tamtych czasów wielokrotnie zaskakuje, np. kobiety w ciąży piły piwo, aby mieć w piersiach dużo mleka. Interesujące są szczegóły dotyczące ubiorów damskich i męskich, makijażu, jaki stosowano, i biżuterii. Czytelnik znajdzie też np. informację, w jaki sposób Bursztynowa Komnata znalazła się w Rosji.

Na koniec: „Zasługi cara Piotra można wyliczać w nieskończoność… Lecz tworząc, jednocześnie niszczył. Zadawał ból wszystkim ludziom, którzy kiedykolwiek się z nim zetknęli. Burzył pokój, dobrobyt, potęgę swego państwa. Celowo ranił godność prawa i dobrostan swoich poddanych”.

Polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.