Język polskiJęzyk angielskiJęzyk francuskiJęzyk ukraińskiJęzyk niemieckiJęzyk migowy

Książka na Dzień Kota (17 lutego)

O autorze:

Andrew Edney ukończył z wyróżnieniem studia artystyczne, jest też absolwentem Veterinary College na University of London. Po dziesięciu latach pracy jako weterynarz zajął się pisaniem książek. Jest również redaktorem i konsultantem. W różnych krajach prowadzi wykłady o wizerunkach zwierząt w sztuce. Jest doktorem nauk.

O książce:

Zawiera ponad 300 reprodukcji dzieł sztuki pochodzących z różnych epok - od posągów z czasów starożytnego Egiptu, przez obrazy Leonarda da Vinci aż do współczesnych artystów. Książka ma 10 kocich  rozdziałów: Igraszki kotów; Koty drzemiące; Koty polujące; Koty samotnicy; Koty ciekawskie; Koty opiekuńcze; Koty to dranie; Koty towarzyskie; Koty dzikie; Koty symboliczne.A poza tym: Wprowadzenie; Indeks artystów; Źródła ilustracji; Podziękowania.

Oprócz reprodukcji są też i teksty – rozważania na temat kociej natury oraz cytaty w postaci powiedzeń znanych ludzi lub fragmenty ich twórczości.

Są też wiersze różnych autorów. Jak ten oto zimowy utwór Elisabeth J. Coatsworth: 

 

W śnieżną noc

Kocie, jeśli chcesz wyjść na zewnątrz,
musisz dreptać po śniegu.
Powrócisz w krótkich, białych bucikach 
na łapkach.
Małe, białe kapcie ze śniegu
będą miały śnieżne obcasy.
 
Albo taki, budzący refleksję tekścik Geoffreya Taylora:  

 

Okrutnie sprytny kot

Sally, przełykając ser
kieruje w stronę dziur
swój przepełniony
ponętną wonią oddech.
Wabi w ten sposób
kuszącym zapachem
urocze myszy
do nieuniknionej śmierci.

 
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Artysta w czasach terroru

O autorze:

Julian Barnes urodził się 19 stycznia 1946 roku w Leicester (Anglia). Po ukończeniu Magdalen College pracował jako leksykograf. Następnie jako publicysta i krytyk literacki w czasopismach i w telewizji. W 1981 roku debiutował powieścią „Metroland”. W 2011 otrzymał nagrodę Booker Prize za „Poczucie kresu”. Opublikował też kilka kryminałów pod pseudonimem Dan Kavanagh.

O książce:

„Sztuka to szept historii, który wzbija się ponad zgiełk czasu”.
 
Czasy terroru w różnych krajach i epokach najczęściej są opisywane przez postaci tyranów.

Julian Barnes nie poszedł tą drogą, zainteresowała go sytuacja artysty, który musi wybierać między twórczością a kompromisami na jakie musi się godzić, aby przetrwać.

„Przeznaczenie to tylko wzniosłe określenie czegoś, na co nie da się nic poradzić”.

Wybitny kompozytor Dymitr Szostakowicz (1906-1975) większą część życia spędził w Związku Radzieckim za rządów Stalina. Musiał więc, choćby częściowo, spełniać oczekiwania władzy, która uważała, że: „Każda muzyka miała być natychmiast  zrozumiała i przyjemna dla mas”. A jeśli taka nie była to spotykały artystę represje. Nawet samo ich oczekiwanie było psychiczną torturą. „Ostrzyli sobie szpony na jego duszy”.

Powieść zaczyna się od momentu gdy bohater całymi nocami, z walizką przy nodze czeka obok windy, aż przyjdą i go zaaresztują, bo w gazecie zamieszczono druzgocącą krytykę jego utworu.

Nikt w tym kraju i ustroju nie miał poczucia bezpieczeństwa, a już szczególnie ludzie wybitni – pisarze, naukowcy, muzycy, bo na nich było ciągle zwrócone czujne oko władzy. A władza miała przekonanie o tym, że wie wszystko i lepiej niż obywatele, na każdy temat.

Jak żyć i tworzyć w takim kraju, aby uniknąć śmierci lub choćby tylko zesłania do krainy białych niedźwiedzi – to pytanie nieustannie nękające rosyjskich artystów. Na ile można poddać się wymaganiom tyrana, aby móc żyć bez wstrętu do samego siebie.

Związki artystów z politykami bywają skomplikowane – artyści chcą być bezwarunkowo akceptowani i wysoko nagradzani, a politycy w zamian oczekują wdzięczności w postaci twórczości zgodnej z wymaganiami ideologii, jaka w danej chwili obowiązuje.

Tyrania żądała miłości do partii, do wielkiego wodza, do ludu, ale nie do drugiego człowieka.

„Jego zdaniem grubiaństwo i tyrania były ściśle ze sobą sprzężone”.

Przy okazji  poznajemy szczegóły życia prywatnego kompozytora, jak na przykład to, że „koty nigdy mu nie utrudniały mu komponowania”.

Poznajemy także mechanizmy działania władzy radzieckiej – zarówno polityczne, jak i gospodarcze, najczęściej niezgodne z logiką i moralnością. Oraz metody, jakimi mierni artyści niszczyli lepszych od siebie.

„Zgiełk czasu” czyta się powoli, bo nagromadzenie zła jest tak intensywne, że wrażliwy czytelnik nie jest w stanie znieść jednorazowo zbyt wielkiej dawki.
Książka ma 3 rozdziały: „Przed windą”; „W samolocie”; „W samochodzie”.

Podobnie jak „Ojciec chrzestny”, który jest  świetnym filmem o nieświetnych ludziach,  „Zgiełk czasu” to świetna książka o bardzo nieświetnych czasach i władcach.

Bullock napisał „Studium tyranii”, a Barnes „Zgiełk czasu”. Obie bardzo polecam.

 
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: https://kotnagalezi.home.blog.

Współczesna Ameryka

O autorce:

Jodi Picoult urodziła się 19 maja 1966 roku w Nesconet na Long Island (Nowy Jork). Zaczęła pisać mając pięć lat. Jako nastolatka opublikowała dwa opowiadania. Studiowała nauki humanistyczne na Uniwersytecie Princeton i pedagogikę na Uniwersytecie Harvarda. Potem pracowała w różnych zawodach. Pierwszą powieść ukończyła, będąc w ciąży z pierwszym dzieckiem. Jest autorką kilkunastu powieści. W 2003 roku otrzymała nagrodę New England Book za całokształt twórczości. Ma troje dzieci.
 

O książce:

„Jeśli nie mogę czynić wielkich rzeczy, mogę czynić małe rzeczy w wielki sposób”.
Martin Luther King

W części „Od autorki” Picoult relacjonuje jak powstawała ta książka. Pisze o rozmowach z Afroamerykankami, które podzieliły się z nią swoimi doświadczeniami, opowiadając, jak to naprawdę jest być czarnym. To mi przypomina film „Służące”. Przeczytała też różne publikacje i wzięła udział w warsztatach społecznych dotyczących tego tematu. Swoje badania rozszerzyła także o rozmowy z byłymi skinheadami, poznając pełen nienawiści język białego supremacjonisty.

Głównymi bohaterami i narratorami powieści są trzy osoby: Ruth – położna w szpitalu, Turk  – rasista i nacjonalista oraz Kennedy – obrończyni z urzędu. Przez postać Ruth Jefferson poznajemy losy Afroamerykanki, która nie zmarnowała swoich zdolności dzięki matce, pracującej jako służąca w domu białych, i dzięki własnemu uporowi. Takiej ambicji i uporu zabrakło jej siostrze. Matka i dwie siostry to trzy różne losy czarnych kobiet.

„Nie chcesz być postrzegana jako stereotyp, to nim nie bądź…”.

Turk Bauer jest natomiast przedstawicielem sfrustrowanej części amerykańskiego społeczeństwa. Tacy ludzie muszą znaleźć winnego i łatwo wpadają w sidła sekt lub dziwnych stowarzyszeń. Przekonani o swojej racji, stosują przemoc bez żadnych zahamowań. Na przykładzie tej postaci poznajemy powody stawania się zagorzałym rasistą.

Natomiast Kennedy McQuarrie jest prawniczką nie mającą pojęcia o problemach, z jakimi mierzy się przez całe życie Ruth i osoby o ciemnej karnacji. Jest pełna dobrej woli, ale jakby z zupełnie innej planety. To przedstawicielka WASP – biały Amerykanin pochodzenia anglosaskiego i wyznania protestanckiego.

Osią książki jest zagadnienie, czy Ruth jest odpowiedzialna za śmierć syna Turka.

Mamy więc w książce kilka  problemów: rasizm, nacjonalizm,  homofobię i bezkarność działań w Internecie. Ogromną nierówność społeczną – na różnych polach i w rozmaitych sytuacjach: w sklepie to Ruth ochroniarz każe pokazać zawartość torby, a nie białej Kennedy. Policja aresztuje Ruth, włamując się do jej mieszkania o trzeciej w nocy i skuwa jej niewinnego syna.

Przy okazji poznajemy, zbyt dokładnie, szczegóły pracy położnej i równie szczegółowo pracę w barze McDonald`s.

Polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: https://kotnagalezi.home.blog.

Nieklawe życie policjanta

O autorze:

Wojciech Chmielarz urodził się w 1984 roku w Gliwicach. Pisywał dla „Pulsu Biznesu”, „Polityki”, „Nowej Fantastyki”. Jest autorem cyklu powieści „Komisarz Jakub Mortka(5 książek) i cyklu „gliwickiego” (2 książki). W latach 2013 i 2014 był nominowany do Nagrody Wielkiego Kalibru, ale otrzymał ją dopiero roku 2015 za powieść „Przejęcie”. Poza cyklami wydał jeszcze „Królową głodu” (2014) i „Żmijowisko” (2018).

O książce:

„…śledztwo trzeba zamykać najszybciej jak to możliwe, bo inaczej ginie się pod lawiną wniosków, akt, dokumentów…”

„Podpalacz” to pierwsza powieść z cyklu „Komisarz Jakub Mortka”, który jest policjantem dość stereotypowym – nieustępliwy, twardy, bez poczucia humoru.  Na skutek bardzo stresującej i angażującej pracy rozpadło się jego małżeństwo. W dodatku po zapłaceniu alimentów nie stać go na wynajęcie samodzielnego mieszkania. Nie czyta książek. Niby twardy, a nie stać go było, aby zwrócić uwagę imprezowiczom, nie zawalczył o zmniejszenie alimentów, mimo że żona dobrze zarabiała. Taki ambitny wrażliwiec z niego.

W książce, poza Mortką, mamy przegląd różnych typów ludzkich: student hazardzista, kobieta nie sprzątająca kup swego psa, małżeństwo muzyków, których zespół nosi nazwę „Kiszka Kartoflana”, grają oni fekal rock, czyli piosenki o kupie (według mnie, konsekwentnie zespół powinien nazywać się raczej „Kiszka Stolcowa”), ambitna ex-miska, która śpiewała, ale poparzona wyskoczyła przez okno i taki był koniecjej  kariery życiowej i wokalnej.

 Poza tym dowcipna złośliwie pani patolog, która kiedyś uwiodła, a potem oblała na egzaminie studenta. Zero wdzięczności tym okazała.

Jest też sympatyczny strażak Kowalski bez rozbuchanego ego, dzięki czemu nie przeszkadza mu, że żona zarabia więcej od niego.

No i gangster oraz jego  pomagier – Zając.

W tej menażerii tylko bibliotekarek brakuje.

Nie obyło się też w książce bez seksistowskich uwag o zmianach w ciele kobiety po porodzie. I odkrywczego mizoginistycznego stwierdzenia, że o to, aby mężczyzna był zadbany, musi starać się kobieta. On sam, biedaczek, nie może. Ma ważniejsze sprawy na głowie niż mycie się czy pranie odzieży.

Intryga jest tu dość przewidywalna, dlaego największą zaletą „Podpalacza” jest pokazanie, na czym polega zwyczajna,  codzienna praca policji i z czym muszą się borykać jej funkcjonariusze. Mają kiepskie komputery – określam to na własny użytek w ten sposób: chodzą jak chore krowy. Mało zarabiają i mają wrednych szefów. Trafia się też w tym środowisku alkoholizm i przemoc domowa, ukrywana oczywiście.

„Policjanci musieli mieć wysokie statystyki wykrywalności przestępstw, więc koncentrowali się na tych łatwiejszych i bardziej pospolitych, bo one dawały większe szanse na sukces”.

Polecam osobom lubiącym czytać kryminały.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: https://kotnagalezi.home.blog.

Pokochać Obcego

O autorach:

Guillermo del Toro jest reżyserem, jego filmy to m.in. „Labirynt fauna”; „Hellboy”; „Pacific Rim”.  Za „Kształt wody” otrzymał Złotego Lwa na festiwalu w Wenecji, dwa Złote Globy oraz nagrodę Gildii Producentów za najlepszy film roku.
Daniel Kraus to powieściopisarz, jego pierwsza powieść „Monster Variations” wydana została w 2009 roku i trafiła na listę „stu najlepszych rzeczy dla nastolatków”. Był wielokrotnie nagradzany, m.in. za „Rotters” i „Scowler”.

O książce:

„Czy inteligencja to analizy i obliczenia? Czy też prawdziwa inteligencja musi zawierać składnik moralny?”

„Dedykujemy tę książkę miłości w jej licznych formach i kształtach” – podano na początku książki. Jednak nie zaczyna się ona od miłości, a od polowania w Amazonii na Deus Branquia („Bóg skrzeli”). Kto to jest, dowiemy się z dalszej części powieści.

Składa się ona z kilku dużych rozdziałów: „Primordium”, „Niewykształcone kobiety”, „Mozaika wątków”, „Twórcza taksydermia”, „Nie turbuj się więcej”. Każdy rozdział podzielony jest na krótkie części, które opowiadają o tym, co się dzieje lub działo z punktu widzenia kolejnego bohatera. Taka mozaika wątków posuwająca akcję lub przenosząca w przeszłość dla stworzenia napięcia, aby czytelnik chciał koniecznie dowiedzieć się, co będzie dalej.

Sposób narracji jest dostosowany do danej osoby – krótkie zdania relacjonują życie i działania żołnierza Richarda Stricklanda. On to wykonuje rozkaz generała, który polecił mu znalezienie, pojmanie i dostarczenie do tajnego rządowego Ośrodka Badań Kosmicznych Occam, Boga skrzeli. „Occam to trójkąt Bermudzki Baltimore”. Misja się powiodła i teraz naukowcy mają rozstrzygnąć czy zabić stwora i zbadać dokładnie jego organizm, czy zachować i wykorzystać do państwowych celów.

To opowieść o OBCYCH, ale nie tylko takich jak złapana istota, w książce jest ich bez liku. Richard Strickland zarażony na wojnie w Korei przemocą i gwałtem, który uważa, że „…najkorzystniej jest nie czuć nic”. Dwie sprzątaczki w Occam – głucha Elisa i Afroamerykanka Zelda. „Taka jest już dola woźnej, pokojówki czy innej służącej: przemieszczasz się niewidoczna jak ryba pod wodą”. I takim jest też sąsiad Elisy homoseksualista malarz Giles, lat 64. Obcy to także senior, bezdomny, niepełnosprawny, biedny, łysy czy dzieci z domu dziecka. Nawet żona Stricklanda czuje się obco we własnym małżeństwie. Oczywistym Obcym jest szpieg – naukowiec mamiony powrotem do kraju po wykonaniu zadania. Musi być szpieg, bo akcja toczy się w USA w latach 60. XX wieku.

To także opowieść o przyjaźni, wzajemnej pomocy, empatii, zrozumieniu Obcego. O tym, że posiadanie władzy często pozbawia ludzi empatii i miłosierdzia. I o tym, że kontakt z Obcym może nas rozwinąć duchowo, a także zawodowo.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie zakończenie. Nie wiem, czym się kierowali autorzy – czy baśnią o małej syrence Andersena, czy modą na powieści fantasy, a może skłonnością kina familijnego do happy endów.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: https://kotnagalezi.home.blog.

Z prostaczkiem przez historię

O autorze:

Jonas Jonasson urodził się 6 lipca 1961 roku w Vaxjo w Szwecji. Studiował na uniwersytecie w Goteborgu. Do 1994 roku pracował jako dziennikarz. Potem założył firmę medialna OTW, którą sprzedał z wielkim zyskiem, po swoich dwóch poważnych operacjach i wypaleniu zawodowym. W 2007 roku skończył pisać pierwszą swoją powieść „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął”. Została ona przetłumaczona na 35 języków i sfilmowana. Napisał też m.in.: „Dziewczyna, która uratowała króla Szwecji”; „Analfabetka, która potrafiła czytać”; „Anders morderca i przyjaciele”. W 2018 roku opublikował „Przypadkowe dalsze przygody stuletniego starca”..

O książce:

„Gdy dostało się od życia nadgodziny, można sobie pozwolić na pewną swobodę””

Tytuł powieści sugeruje, że jest to książka science fiction lub fantasy. Fantazji jest tam rzeczywiście bardzo dużo.

Główny bohater to niewykształcony (przestał chodzić do szkoły w wieku 9 lat), niezbyt mądry Szwed, który nauczył się robić wybuchy –  umiejętność ta przydaje mu się w różnych okolicznościach.

Akcja powieści prowadzona jest dwutorowo. Zaczyna się 2 maja 2005 roku od ucieczki Allana Karlssona  z domu spokojnej starości, gdzie trwają przygotowania do obchodów jego stulecia. On tak bardzo ma dosyć siostry Alice (tu skojarzenie z siostrą Ratched), że wychodzi przez okno w kapciach. Nigdy bowiem zbyt długo nie rozważał swoich decyzji. Cud, że dożył stu lat, ale przysłowie mówi, że „głupi ma szczęście”. Bo Allan nie tylko robi, co chce, ale i często paple bez namysłu i sensu.

To taki szwedzki Forrest Gump, prostaczek z niebywałym szczęściem, którego los niesie przez wiele krajów i zdarzeń bez szkody dla ciała i ducha. Z wyjątkiem sterylizacji w ośrodku badawczym, gdzie wylądował po pobycie w domu poprawczym, bo w młodości wysadził dynamitem auto i sklepikarza.

Bezmyślne zabranie na dworcu cudzej walizki powoduje, że nie tylko szuka go  policja, ale i przestępcy  - właściciele walizki wypełnionej pieniędzmi.

W retrospekcjach poznajemy rodziców Allana, jego karierę zawodową jako pirotechnika, pobyt w Hiszpanii i działanie po obu stronach barykady w czasie wojny domowej. Także w Stanach Zjednoczonych, gdzie drobną radą pomógł naukowcom tworzącym bombę atomową. I tak sobie wędruje przez różne kraje a nawet Himalaje wysadzając budynki i mosty.
Mamy tu też niezbyt inteligentnych przedstawicieli policji, nierzetelnych dziennikarzy goniących za nowinkami, światek przestępczy, romans, słonia, parę trupów, rosyjski łagier i ucieczkę z niego, a wszystko w klimacie rozrywkowej przygody. Wiarygodne i sensowne to wszystko nie jest, ale miejscami śmieszne, choć mnie pod koniec książka znużyła i zmęczyła.

Jest tam też Bosse, który sprowadza kurczaki z Polski, bo są pyszne. Ciekawe czym karmione. Jednak na rynek szwedzki importer szpikuje je wodą z przyprawami, bo jego sumienie ma pewne pole manewru.

Przypadkiem obejrzałam w telewizji film zrealizowany na podstawie tej książki już po jej przeczytaniu. Gdybym jej nie znała, nie zrozumiałabym wielu wątków tego filmu.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: https://kotnagalezi.home.blog.

Sendlerowa i inni

O autorze:

Anna Bikont urodziła się 17 lipca 1954 roku w Warszawie. Ukończyła studia biologiczne i psychologiczne. Pracowała jako asystentka na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W stanie wojennym była dziennikarką ukazującego się w drugim obiegu „Tygodnika Mazowsze”. Potem  nawiązała współpracę z „Gazetą Wyborczą” i kontynuuje ją do dzisiaj. Jest autorką zbioru reportaży „My z Jedwabnego” za który przyznano jej Europejską Nagrodę Książkową. Wspólnie z Joanną Szczęsną napisała biografię „Pamiątkowe rupiecie, przyjaciele i sny Wisławy Szymborskiej” wydaną w 2007 roku. Obie panie są też autorkami „Lawina i kamienie. Pisarze wobec komunizmu”. Za książkę „Sendlerowa. W ukryciu” Anna Bikont otrzymała Nagrodę Literacką m.st. Warszawy oraz Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki.

O książce:

„Pierwsza książka, w której Sendlerowa to nie słodka męczennica, która nie wie jak się nazywa,
tylko lewicująca choleryczka niemogąca znieść głupoty i podłości i dlatego angażująca się w pomaganie Żydom”.
J. Tokarska-Bakir

Na książkę składa się dwadzieścia rozdziałów oraz dodatkowe: „W książce występują”, „Podziękowania”, „Bibliografia”, „Źródła ilustracji”, „Indeks osób”.

Tytuły rozdziałów są cytatami z wypowiedzi lub listów różnych osób. Pierwszy to: „Wyprowadzę na ulicę i niech się dzieje wola Boża”, następny: „Co byś zrobił, jakbyś Żyda u siebie znalazł?”, przez „Chyba zapomniałem jak się nazywam”; „Łatwiej było ukryć duży czołg niż małe żydowskie dziecko”, „Gdy dochodziło do Żydów, mur nie do przebicia”.

Bardzo trafnie wybrane przez autorkę pisują one, w wielkim skrócie, treść kolejnych rozdziałów.

Większa część książki skupia się na, bardzo dokładnie opisanych, działaniach kilkunastu kobiet, nie tylko tytułowej bohaterki. Bo jest ona symbolem walki o wyrwanie kilkuset dzieci pochodzenia żydowskiego z getta, z zagrożenia śmiercią głodową lub w obozie koncentracyjnym.

Sendlerowa wyróżniała się energią i talentem organizacyjnym, ale w gronie Sprawiedliwych wśród Narodów Świata jest też wiele innych osób. Ich działanie i życiorysy Bikont opisuje, ukazując ich codzienną pracę prowadzoną z narażeniem życia swojego i swoich bliskich.

„Irena była śliczna, smukła, pełna inicjatywy… w pracy nazywano ją Żmijka, bo była zwinna, szybka, miała cięty język”.

Przedstawia też losy kilku ocalonych, którzy zawdzięczają życie wielu Polakom. Ale przecież za ukrywanie Żydów groziła śmierć, więc szanse miały głównie dzieci z aryjskim wyglądem i pieniędzmi. Bo przechowywanie uciekinierów z getta stało się dla niektórych Polaków sposobem na zarabianie.

Margarita „Nigdy sobie nie poradziła z tym przez co przeszła”, bo czas ukrywania się bezpowrotnie ją zniszczył.

Niestety wśród społeczeństwa nie brakowało też szmalcowników, donosicieli i szantażystów.

To książka także o dwoistości natury ludzkiej – antysemici pomagali Żydom (jak Kossak-Szczucka czy Dobraczyński), a mający się za moralnych w najlepszym razie byli obojętni.

Nie jest to także pean na cześć Sendlerowej, pisarka tę postać odbrązawia pisząc o słabościach, przypisywaniu sobie cudzych działań, przekręcaniu faktów czy, w wyniku zapamiętania się w pracy, nieudanym życiu rodzinnym.

Książka opisuje także losy Sendlerowej po II wojnie światowej aż do jej śmierci.

Pozycja zawiera wiele przypisów uzupełniających podane informacje, trochę to utrudnia czytanie ale na pewno podnosi wartość merytoryczną książki.

Polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: https://kotnagalezi.home.blog.

Seniorzy w Holandii

„Im człowiek starszy, tym bardziej szwankuje jego prawidłowa samoocena”.

Dziennik zaczyna się 2 stycznia 2013 roku i jest prowadzony do końca grudnia. Bohater mieszka w domu opieki, ma osobny pokój z łazienką i możliwością robienia sobie kawy czy herbaty. Jest średnio mobilny, więc kupuje elektryczny skuterek.

Z każdym kolejnym wpisem poznajemy współmieszkańców domu, przyjaciela autora, parę osób z personelu, w tym pomocną sekretarkę. Bo dyrektorka domu przypomina trochę siostrę Ratched z „Lotu nad kukułczym gniazdem”.  A urzędniczka imieniem Róża powinna zmienić je na Pokrzywa ze względu na charakter i urodę.

 I mimo że warunki bytowe tam są naprawdę niezłe (na pewno lepsze niż w Polsce) to seniorów traktuje się tam jak niezgułowate dzieci, którym wystarczy dać jeść i od wielkiego święta zafundować tanie ciasteczka.

Przychodzi więc moment, gdy część pensjonariuszy zawiązuje spisek. To sprzeciw przeciw nieodpowiedniemu traktowaniu i udana próba wyrwania się z marazmu oraz  niewidzialnych krat.
Odwetem są, planowane co jakiś czas, przeprowadzane z sukcesem samodzielne wycieczki.

Starość się Panu Bogu nie udała, więc autor opisuje różne, często denerwujące otoczenie, zachowania swoich towarzyszy, zarówno kobiet i mężczyzn. „Jej paplanina jest jeszcze gorsza niż jej herbata” – podsumowuje wizytę.

Na szczęście nie brak mu poczucia humoru, czasem złośliwego. Jest to często śmiech przez łzy, bo seniorzy zauważają z czasem u siebie zaniki pamięci, dolegliwości wymagające operacji albo zaskakiwani są rozległym udarem. Jednak przykre zdarzenia opisywane są w taki sposób, że czytelnika nie dołują, najwyżej powodują trochę smutku.

Ta książka to opowieść o wyższości siły ducha nad coraz słabszym ciałem. O przyjaźni a nawet miłości, o walce ze starością, chorobą i z często wrogim otoczeniem. To budujący dziennik o niepoddawaniu się  przygnębieniu,  nieuchronności losu, niepewności jutra.

„Trzeba utrzymywać w ruchu ciało i umysł, zwłaszcza… tę część mózgu, która zawiaduje takimi funkcjami jak planowanie, podejmowanie inicjatywy oraz umiejętność dostosowywania się”.

Nie  wiadomo, kto jest autorem dziennika, czy to naprawdę jakiś senior, czy może to autorska kreacja. Ja stawiam na tę drugą opcję. Dowodem na to może być mój (napisany w 2004 roku) tekst „Z pamiętnika starego tetryka”, nie jestem przecież starym tetrykiem J, a wiedziałam, jak to napisać.

Środek nocy. Ciśnienie na pęcherz. Wstaję. Z trudem. Żona i pies chrapie. Ja człapię.
Ranek. Zbyt wczesny. Durne ptaki się drą. Pies lata za pchłą. Na ogonie. Żona w wannie. Niech tam zostannie.
Południe. Nudnie i paskudnie. Głupie słońce świeci. Wrzeszczą podłe dzieci. Na co to komu? Wstaję z ławki i idę do domu.
Obiad. Ja siorbię, żona kłapie szczęką. Życie jest wieczną męką.
Popołudnie. Drzemka. Śniło mi się… Co mi się śniło? Wszystko już było. 
Żona cała w serialu. Azja na palu.         
Wieczorem. Co tam panie w polityce? Znowu się błaźnicie! Ja to bym ich wszystkich… Jak Azję. Przed wojną to…
Żona spaliła bigos. Pies liże nos.
W nocy. Znowu mnie dusi. A może to żona? Poszedł, pies głupi!
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: https://kotnagalezi.home.blog.

Listy miłosne Mariany Alcoforado

Autorka była 26-letnią zakonnicą w klasztorze Matki Boskiej Poczęcia. Pochodziła ze starej, bardzo poważanej i zamożnej rodziny. Rodzice obie córki oddali do zakonu obawiając się o ich przyszłość, bo trwała wojna między Portugalią a Hiszpanią. Życie zakonne w XVII wieku uległo całkowitemu zepsuciu, choć istniały bardzo surowe reguły ale nikt na nie nie zważał.

Mariana zakochała się w 30-letnim Noëlu Bouton, markizie Chamilly, który pochodził ze starej i bardzo poważnej burgundzkiej familii. Od wczesnej młodości służył w wojsku, dzięki odwadze szybko awansował. Klasztor mieścił się w portugalskim miasteczku Beji i w nim kwaterował Chamilly. Podobno był tęgi, grubiański, ciężki na umyśle i głupi. Więc jest to przypadek Tytanii i osła („Sen nocy letniej”, W. Szekspir).

Szał miłosny trwał dość krótko, bo przerażony namiętnością kochanki markiz wsiadł na okręt i tyle go widziała.

Umarła 28 lipca 1723 roku mając 83 lata.

Listów jest 5 (XII 1668 – VI 1668) i głupi markiz chwalił się nimi na prawo i lewo. Skorzystał z tego pewien hrabia, przetłumaczył na język francuski i w 1669 roku wydał. W krótkim czasie wyszło 40 wydań. Aż do roku 1810 nie znano nazwiska autorki.


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
List pierwszy (fragment)
Jak byłeś nierozsądny, jak mało przewidujący, rozważ tylko, miłości moja! Biedactwo Ty! Oszołomiła Cię Twoja lekkomyślna nadzieja i nawzajem mnie nią oślepiłeś.
Namiętność,  na której budowałeś tyle wspaniałych planów, sprawia Ci teraz li tylko śmiertelną rozpacz, która da się tylko porównać z okrucieństwem rozłąki, która jest jej przyczyną.
Ta Twoja nagła ucieczka, którą ból mój, jakkolwiek tak wynalazczy w środkach nowych cierpień, nie jest zdolen w całej doniosłości jej smutku dostatecznie określić, zaliż to mi po wszelką wieczność nie dozwoli ujrzeć tych oczu, w których tyle miłości widziałam, które mnie nauczyły odczuwać rozkosze, jakie mi się stały nieskończoną błogością, zastąpiły wszelkie inne uczucia, a mówiąc szczerze całą mnie wypełniły.
Moje biedne oczy straciły w Twoich jedyne światło, które mi życie i krasę dawało; pozostały im tylko łzy, a nie znam innego z nich pożytku, jak tylko płacz, ustawiczny płacz, odkąd się dowiedziałam, żeś postanowił tę straszną rozłąkę, która niezadługo mą śmiercią się stanie.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Teraz już wiemy jak pisać listy/maile do kochanka, który nas porzucił.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: https://kotnagalezi.home.blog.

Kwiaty cierpiącego świata

O autorce:

Margaret Atwood urodziła się 18 listopada 1939 roku w Ottawie. Ukończyła studia na Uniwersytecie Toronto i Radcliffe College na Uniwersytecie Harvarda. Jest laureatką Nagrody Bookera i Nagrody Księcia Asturii. Jej najsłynniejsza książka to „Opowieść podręcznej”, na podstawie której zrealizowano film i serial. Wykładała na kilku uczelniach w Kanadzie i USA. Jest pisarką, krytyczką literacką, aktywistką społeczną i ekologiczną.

O książce:

„Wina bierze się nie z tego, co zrobiłaś, ale z tego, co inni zrobili tobie”.

Książkę rozpoczyna haiku japońskiego autora Basho:

Chodź, zobacz
Prawdziwe kwiaty
Cierpiącego świata

Na początku każdego rozdziału jest fragment wiersza autora z tamtej epoki lub artykułu, jaki napisano o głównej bohaterce powieści.

Kanadyjska pisarka sięgnęła do prawdziwej historii życia Grace Marks. Osnową utworu jest próba wyjaśnienia, czy Grace brała udział w morderstwie dwóch osób w 1843 roku. Służący, który zabił pracodawcę i jego kochankę, został skazany na śmierć, ona zaś na długoletnie więzienie – siedziała w nim ponad 28 lat, wyszła, mając 46.

„Są rzeczy, o których wszyscy powinni zapomnieć i nigdy o nich nie wspominać”  – uważa Grace.

Autorka wyraźnie lubi swoją bohaterkę, nie potępia jej, nie osądza, rozumie ją i broni.

Jednak główną wartością tej książki jest bardzo dokładna panorama życia różnych warstw społecznych, częściowo w Irlandii, ale przede wszystkim w Kanadzie XIX wieku.

Główna bohaterka pochodzi z Irlandii, skąd – aby uciec od biedy – emigrowała wraz z ojcem i kilkorgiem rodzeństwa do Kanady. W wieku 13 lat została służącą, chcąc pomóc rodzinie, bo ojciec wydawał zarobione pieniądze na alkohol.

W książce oprócz Grace jest parę Interesujących postaci: domokrążca Jeremiasz przechodzący kolejne metamorfozy, młody lekarz Jordan, jego matka, kochanka, adwokat bohaterki, duchowny, żona i córki komendanta więzienia. Los każdego z nich to osobna historia.

Dzięki pracy Grace w różnych domach poznajemy zakres obowiązków służby i sposób w jaki ją traktowano. Także wyposażenie budynków, warunki życia służących i ich pracodawców. A nawet takie szczegóły jak sposoby wyrabiania masła: maselnica była obsługiwana za pomocą nożnego pedału, albo… uruchamiał ją pies biegający w kółko po rozżarzonych węglach (!).

Nie brakuje też opisów ubrań bogatych i biednych czy mody na szycie kołder (poznajemy nawet nazwy różnych wzorów).

Dowiadujemy się, jaki był los panien, które zaszły w ciążę. Poznajemy warunki życia oraz stosunki międzyludzkie w więzieniu, zajęcia jakie musiały wykonywać więźniarki. Czytamy opisy domów publicznych i gospód, w których jedli i nocowali podróżni. Obserwujemy seanse spirytystyczne i hipnotyzerskie.

Mamy tu również przegląd ówczesnych sposobów leczenia osób psychicznie chorych, kiedy to powszechnie uważano, że religia i porządne lanie to najlepsze lekarstwo na zepsuty charakter. Młody lekarz zadaje sobie pytanie: „Co i jak musi być zniszczone, aby powstało szaleństwo?”. W powieści pada też inne mocne zdanie: „Nie ma wnętrz straszniejszych niż mózg”.

Podziwiam wielostronność badań jakich dokonała autorka, aby tak szczegółowo i wielokierunkowo opisać tamten czas i ludzi.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: https://kotnagalezi.home.blog.