Język polskiJęzyk angielskiJęzyk francuskiJęzyk ukraińskiJęzyk niemieckiJęzyk migowy

Życie scjentologów

O autorze:

Jenna Miscavige Hill urodziła się 1 lutego 1984 roku w Concord, NH. Jej dziadkowie i rodzice byli scjentologami. Brat ojca jest ich przywódcą. W wieku siedmiu lat została zmuszona do podpisania kontraktu na miliard lat, ofiarowując tym samym sekcie swoje życie. Opuściła organizację w 2005 roku. Jej mąż też był scjentologiem. Mają dwoje dzieci.

O książce:

Nie wiedziałam, co to jest normalność.
 
Najbardziej znanymi scjentologami są aktorzy Tom Criuse i John Travolta. Nie przeszli jednak takiej drogi jak autorka wspomnień.

Organizację założył pisarz L. Ron Hubbard w latach 50. XX wieku. Widocznie jednak czul się niedowartościowany, bo zamarzył mu się rząd dusz. Napisał książkę, w której zawarł swoistą filozofię. Ta zainteresowała wiele osób. Niestety.

W teorii „scjentologia to filozofia, program samopomocy, który obiecuje osiągnięcie większej samoświadomości i możliwość wykorzystania przez jednostkę całego jej potencjału”.

Jak to wygląda w praktyce, autorka opisuje bardzo szczegółowo na przykładzie własnym, rodziny i znajomych.

Dzieciństwo, w którym prawie nie było jej rodziców, bo pracowali na rzecz organizacji po kilkanaście godzin na dobę, często w innym mieście, a nawet kraju.

Mimo że stryj Jenny był przywódcą scjentologów nie uniknęła jako dziecko bardzo ciężkiej pracy fizycznej na budowie ośrodka dla dzieci pracowników organizacji.

Wykształcenie było tam na ostatnim miejscu, a główne metody wychowawcze to nieustanna kontrola, indoktrynacja, manipulacja połączona z ogłupiającą ciężką pracą.

Życiem scjentologów, niezależnie od wieku i stanowiska rządzą surowe i bezkompromisowo egzekwowane zakazy i nakazy. Autorka opisuje je bardzo dokładnie, nie szczędząc czytelnikom nieprzyjemnych szczegółów.

„Przesłuchania stanowiły najważniejsze narzędzie kontroli, którym posługiwano się w Kościele, a wszystkie sesje nagrywano na wideo”.

Każdego szeregowego członka sekty obowiązywało uczestniczenie w kursach, często bezsensownych, takich jak kurs sprzątania czy ścielenia łóżka. Brak sensu działań przykrywano drobiazgowością, biurokracją, statystyką i sprawozdaniami.

Z książki wyłania się obraz państwa totalitarnego, w którym obywatele są tak indoktrynowani, że na wszystko się zgadzają. To wszystko plus wszechobecny kult jednostki założyciela i zamordyzm bardzo przypomina orwellowski świat z „Roku 1984”.

Rzadko, ale zdarzają się scjentolodzy, którzy dostrzegają nie reguły, których muszą przestrzegać, ale swobodę, której muszą się wyrzec. Najpierw to byli rodzice autorki, a potem ona sama i jej mąż.

Napisała: „Według mnie Kościół jest niebezpieczną organizacją, która ideologią usprawiedliwia wyrządzone przez siebie krzywdy i gwałcenie elementarnych praw człowieka”.
IRENA BROJEK
Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Miłość, wojna i sztuka

O autorce:

Carla Montero to hiszpańska autorka, jest absolwentką prawa i zarządzania w biznesie. Za swoją pierwszą powieść otrzymała nagrodę Cirulo de Lectores (Krąg Czytelników). „Szmaragdowa tablica” jest jej drugą powieścią.

O książce:

Nikt nie ma prawa kneblować tego, co przeszłość ma nam do powiedzenia.
 
Jako motto książki autorka umieściła cytat z Anny Frank „Mimo wszystko ciągle uważam, że ludzie mają dobre serce”.

Głównym motywem jest tu tajemnica, a raczej wiele tajemnic. Dotyczą one zarówno ludzi, jak i dzieł sztuki. Akcja prowadzi nas od czasów Aleksandra Wielkiego przez wiek piętnasty, drugą wojnę światową aż do współczesności.

Mamy tu także motyw Kopciuszka. Współcześnie to Ana i Konrad. Ona to abnegatka, doktor historii sztuki, on – Niemiec, bogaty kolekcjoner. Rozkochuje w sobie Anę, sponsoruje ją, a potem zleca zadanie specjalne polegające na odszukaniu obrazu zatytułowanego „Astrolog”.

Drugim Kopciuszkiem jest Żydówka Sarah. Jej dzieje w czasie II wojny światowej zajmują największą część opowieści. Księciem jest Niemiec, esesman Georg, poszukujący na rozkaz Himmlera tego samego obrazu, co współcześnie Konrad.

W obu przypadkach jest też ten trzeci – współcześnie Alain, pomagający Anie w poszukiwaniach, a w czasie II wojny Jacob opiekujący się Sarah.

Sensacyjna akcja poszukiwania obrazu to tylko pretekst do ukazania sytuacji Żydów we Francji w czasie wojny i akcji grabieży dzieł sztuki, jakich dokonywali hitlerowcy. Ukradziono wtedy dwadzieścia tysięcy obiektów. Nie obyło się bez ofiar w ludziach, których zabijano na miejscu lub wysyłano do obozów koncentracyjnych.

Na tym tle toczy się wątek zakazanej miłości między Żydówką a esesmanem oraz jej skutków wpływających na losy innych bohaterów przez kolejne pokolenia.

W obrazie zatytułowanym „Astrolog” zawarta jest tajemnica, której poznanie miało dać właścicielowi moc panowania nad światem. Kto by się temu oparł?

Książka ma prawie siedemset stron, zawiera wiele interesujących informacji, prowokuje czytelnika do zainteresowania się malarstwem, historią i ezoteryką.

Ma jedną wadę w postaci wypełniaczy, czyli niepotrzebnych wątków spowalniających akcję i niewnoszących w nią niczego sensownego i znaczącego.

Zdarzają się też potknięcia w tłumaczeniu, np. o kobiecie napisano, że nosiła się z trzeźwą elegancją. Czy można z pijaną?

Polecam.
IRENA BROJEK
Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Dowcipny detektyw ? Casanova i szaławiła na tropie

O autorze:

Andrzej Szynkiewicz urodził się 24 stycznia 1975 roku. Z wykształcenia jest geografem.  Pasjonuje się historią Wrocławia oraz kolejnictwa. Jest miłośnikiem kryminałów, szczególnie tych w stylu retro. Od lat pisze opowiadania i artykuły o historii kolejnictwa w pismach branżowych. Ma żonę i dwóch synów.
www.wilhelm-knocke.pl

O książce:

Dawno, dawno temu, w niemieckim mieście Breslau żył prywatny detektyw Wilhelm Knocke. Mieszkał niedaleko Mostu Pokoju tylko z kotem Adolfem. Ale któż inny by z nim wytrzymał? Panowie na śniadanie jadali jajecznicę ze wspólnego talerza. I słusznie – własnego zwierzątka nikt się nie brzydzi.

A potem „Zebrałem się więc do kupy, zamiotłem zmiotką na szufelkę i wsypałem w popielaty garnitur”.

Przyjemniaczkiem Willi nie był, oj nie. Często w ramach wykonywanego zawodu zdarzają mu się spotkania trzeciego stopnia, w trakcie których rozwiązuje problemy za pomocą kastetu, pięści, kopniaków lub broni.

Najbardziej jednak lubi spotkania z pięknymi kobietami i kuflem zimnego piwa. Wódeczką też nie pogardzi. Kawał z niego przystojnego chłopa, więc na brak damskiego zainteresowania nie narzeka. Ale za alkohol musi płacić.

Akcja czterech opowiadań toczy się gorącym latem 1938 roku. Wtedy, a nawet po wojnie jeździły po ulicach polewaczki. Komu to przeszkadzało?

Knocke jest trochę wzorowany na bohaterze kryminałów Chandlera, od którego różni się tym, że ma poczucie humoru i nie waha się go używać. Zależnie od sytuacji jest ono seksistowskie, knajpiane, czarne, a nawet finezyjne.

Nad tym wszystkim dominuje miasto, czyli przedwojenny Wrocław. Jego topografia, niemieckie nazwy ulic, placów, mostów, hoteli, browarów, restauracji przyzwoitych, a nawet tych typu „mordownia”.

Widać, że nasze miasto w wersji przedwojennej jest hobby autora, bo nie ogranicza się do podania tego, co wyżej wymieniłam, ale opisuje także ówczesną modę damską i męską, wygląd pieniędzy, marki papierosów i aut.

Detektyw przeważnie korzysta z komunikacji miejskiej, więc przy okazji podaje trasy jakimi jeździły poszczególne tramwaje.
W jednym z opowiadań bohater wyjeżdża do innych miejscowości na Dolnym Śląsku.

W książce nie brakuje bijatyk, podejrzanych typów, ciemnych zaułków i odrapanych kamienic. Jest też pościg samochodowy, a nawet scena erotyczna.

Akcję swoich książek w Breslau umieścili już Andrzej Ziemiański, Marek Krajewski i Nadia Szagdaj.

O ile bohater Krajewskiego policjant Mock jest ponurym i dość odstręczającym typem, to detektyw Knocke jest sympatyczny, trochę w typie Piotrusia Pana, ale bardzo sprawny zawodowo.

Wrastislavia, Breslau czy Wrocław to ciągle jest to samo miasto zasługujące na piosenkę podobną do „Snu o Warszawie”.
IRENA BROJEK
Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Zabawy w one lata...

O autorze:

Andrzej Klim  to dziennikarz i redaktor, pracował m.in. w „Gazecie Wyborczej”, Polskiej Agencji Prasowej (PAP), „Claudii”, „Press-ie”, „Newsweeku”. Z wykształcenia jest historykiem sztuki i archiwistą. Ukończył też studia doktoranckie na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Jest współautorem przewodników po kościołach Torunia.

O książce:

Życie towarzyskie nie znosi próżni.

Tytuł brzmi „Seks, sztuka i alkohol”, ale seksu w tej książce prawie nie uświadczysz a i sztuki jest niewiele. Najwięcej zaś alkoholu.

Zamiast wstępu autor zamieszcza cały tekst piosenki Wojciecha Młynarskiego „Światowe życie”. Zresztą każdy rozdział zatytułowano fragmentem piosenki z tamtego okresu, głównie Wojciecha Młynarskiego i Jeremiego Przybory. Na dobry początek mamy „Ale wkoło jest wesoło”, a wszystko kończy się toastem: „Szampana pijmy dziś do dna, panowie”.

Życie towarzyskie lat 60. jest przedstawione na tle ówczesnej sytuacji polityczno-gospodarczej. A z tym szampańsko nie było.

Klim sięga do świadectw tamtych czasów – dzienników i wspomnień, między innymi Marii Dąbrowskiej, Jarosława Iwaszkiewicza, Jacka Fedorowicza, Jerzego Gruzy, Stefana Kisielewskiego i innych. Także do wywiadów udzielonych różnym mediom – prasie i radiu. Do książek z towarzyskim kluczem – Tyrmanda i Hłaski. I do biografii znanych postaci – jak Agnieszka Osiecka, czy monografii „Wokół Przekroju”.

Skupia się głównie na Warszawie ale pisze też o miejscach spotkań i zabaw w Sopocie, Łodzi, Krakowie. Zabrakło Wrocławia.

Opisuje  warszawski SPATiF, gdzie jeden z portierów bardzo uprzejmy, kontaktowy był współpracownikiem SB. I sopocki, na pięterku, tam schody służyły do porachunków osobistych.

„Piwnicę pod Baranami”, gdzie „Przez radość życia walczyliśmy z totalną głupotą”. Miała ona swój patent na polski calvados.

Kabarety, festiwale piosenki, domy pracy twórczej i wyjazdy na wakacje, zarówno w kraju jak i za granicą, wesela oraz rejsy „Batorym” to ciągle okazja do zabaw suto zakrapianych alkoholem.

„Piło się po to, żeby otaczająca wszystko szarzyzna choć przez moment zmieniła się w kolorowy świat”. Wyjątkiem była między innymi Artystyczna Piwnica Warskiej i Kurylewicza, w ktorej gościł znany aktor z zagranicy i obdarował artystów niebanalnym prezentem.

Z tej książki dowiecie się, kto na scenie, otwierając parasol, powiedział: „Pada na nas deszcz nudy”. Poznacie parę skandalów obyczajowych tamtych lat, trójkątów małżeńskich i związków homoseksualnych.

Każdy rok kończył się i zaczynał balem sylwestrowym. Lub choćby prywatką. Nawet pierwszy sekretarz (PZPR, oczywiście) zaszczycał je swoim tańcem.

Książkę ilustrują 22 zdjęcia dokumentujące ówczesne zabawy i rozrywki.
IRENA BROJEK
Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Aktor, reżyser, tłumacz

O autorce:

Renata Kim, dziennikarka, pracowała  w tygodnikach „Wprost” i „Przekrój”, a wcześniej w „Dzienniku”. Zaczynała jednak od radia. Przez kilkanaście lat była związana z różnymi rozgłośniami: RMF FM, Trójką i Sekcją Polską BBC. Nie może żyć bez sportu. Uprawia taekwondo (3 dan), w zimie jeździ na snowboardzie, a w lecie gra w golfa. Szaleje za zumbą. Ma męża Koreańczyka (z Południa) i córkę Rinę.

O książce:

Czułem się obnażony, wściekłość mieszała się z poczuciem winy.

„Wyjście z cienia” to wywiad – rzeka opowiadający o życiu prywatnym i zawodowym Jacka Poniedziałka.

Biografie zaczynam czytać od oglądania zamieszczonych w książce zdjęć. Jest ich trzydzieści – przedstawiają  bohatera w różnym wieku, jego bliskich oraz współpracowników. Te podobizny uzupełnia opowieść o skomplikowanej sytuacji rodzinnej, o ojcu z bardzo niełatwym charakterem, dzielnej mamie, babce z przeszłością i rodzeństwie, którego też nie ominęły trudne przeżycia.

Poniedziałek opowiada o swojej nietypowej edukacji dobrze wspominając bibliotekarkę, która podsuwała uczniom rozwijające ich młode umysły lektury. Także o konieczności wspomagania rodzinnego budżetu i o tym w jaki sposób to robił.

Przełomem w jego życiu było dostanie się do szkoły teatralnej „…wydawało mi się, że powoli wyrywam się z mojej rodziny, gdzie zawsze były tylko traumy, bieda i śmierć”.

Dziennikarka pyta, dlaczego wcześniej nie ujawnił swojej orientacji. „Kiedy wszyscy szydzą z pedałów, trudno się przyznać, że jest się jednym z nich”. Przy okazji opisuje, po czym można poznać, że w jakimś małżeństwie mężczyzna jest gejem.

Bohater wspomina różnych wykładowców w PWST,  niektórych z wdzięcznością.  Opowiada o środowisku, w którym pracuje, o reżyserach i aktorach. Dowiecie się, jakie ono jest w jego oczach.

Na pewno w tym wywiadzie nie jest szczery do bólu, ale mówi też o swoich wadach np.:  „ja mam klasyczny niewyparzony ryj”.

Podsumowaniem jego dotychczasowego życia może być stwierdzenie: „Moja droga życiowa pełna była garbów, ślepych zaułków. Była labiryntem”.

To książka dla osób tolerancyjnych, empatycznych i bez uprzedzeń.

Na końcu rozmowy Poniedziałek odpowiada na pytanie, dlaczego zgodził się na tę książkę.

Warto ją przeczytać.
IRENA BROJEK
Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Profiler i aktorka

O autorce:

Katarzyna Bonda urodziła się w 1977 roku w Hajnówce gdzie chodziła do szkoły podstawowej i średniej. Studiowała dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim i scenopisarstwo na PWSTiF. Przez 12 lat pracowała w różnych gazetach i czasopismach. Jast autorką, m.in. następujących książek: „Sprawa Niny Frank” (2007) (to pierwsze wydanie „Dziewiątej runy” pod innym tytułem), „Polskie morderczynie” (2008), „Tylko martwi nie kłamią” (2010), „Florystka” (2012), i cyklu powieści kryminalnych „Cztery żywioły Saszy Załuskiej”.

O książce:

Postanowiła to spisać – jak obudziła potwora śpiącego pod skórą, którego przez lata karmiła własną krwią.

W miejscowości Mielnik (powiat siemiatycki), leżącej blisko granicy przez którą przemyca się wódkę i papierosy zamordowano bardzo popularną aktorkę serialową Ninę Frank.

Zagadkę – kto zabił  i dlaczego? – ma rozwikłać profiler z Katowic Hubert Meyer. Wchodzi on w zupełnie nieznane sobie środowisko pełne tajemnic i namiętności, czyli załogę miejscowego posterunku z inteligentnym Kulą i niemotą Alojzym. Jest jeszcze tajemnicza bibliotekarka, wielbicielka Niny, oraz Borys ochroniarz i młody pop lubiącego popić i pobić.

Dzieje tych osób przeplatają się z historią życia aktorki. Poznajemy środowisko, w jakim się wychowała, dowiadujemy się, jak zrobiła karierę i jaką cenę za to zapłaciła.

Podobnie jak w wielu kryminałach prowadzący śledztwo ma kłopoty rodzinne, albowiem pracoholikiem jest. Autorka zapoznaje nas z metodą pracy profilera i jego teorią „Jeśli chcesz poznać artystę poznaj jego dzieło”.

Książka jest dość ponura, mrok rozświetlają iskierki poczucia humoru objawiające się w nazwach ludzi i zwierząt: Czupryna pseudonim Łysy, Jurka Ponczek, psy bibliotekarki wabią się Cykoria i Kierownik.

Mamy tu także wątek ezoteryczny, w którym główną rolę grają celtyckie runy. Ale widać dystans autorki, bo mężczyzn przekazujących wiedzę tajemną Meyer w myśli nazywa Żwirek i Muchomorek. Zresztą charakterystyczne dla tej powiesci jest nagromadzenie informacji na różne tematy – jedne są potraktowane poważnie, inne z przymrużeniem oka.

Morderca oczywiście zostaje ukryty i ukarany. Nietypowo. Ale to autorce nie wystarczyło, bo zaskakuje czytelników dziwnym zakończeniem. Nie wiem, po co jej to było. Dla zabawy?

Mimo to polecam.
IRENA BROJEK
Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Wszystko koszmarne

O autorce:

Lisa Gardner ukończyła studia na Uniwersytecie Pensylwanii, przez dwa lata pracowała w firmie konsultingowej. Po tym jak jej pierwsza powieść „Mąż doskonały” odniosła sukces, poświęciła się pisarstwu. Pod pseudonimem Alicia Scott pisze romanse. Mieszka w New Hampshire z mężem i córką.

O książce:

Często zbrodnię popełniają ci, których najbardziej kochamy.

Przed napisaniem „Dziecięcych koszmarów” autorka poznała doświadczenia swoich znajomych związane z ich agresywnym dzieckiem, które leczyli wszystkimi dostępnymi metodami, korzystając też z pomocy uzdrowiciela.

Gardner obserwowała także pracę personelu szpitala psychiatrycznego i konsultowała z nimi treść książki. A było co konsultować, bo autorka opowiada o dzieciach z ostrymi chorobami psychicznymi, które powodują niszczenie wszystkich i wszystkiego wokół.

Narracja jest prowadzona dwojako. W pierwszej osobie przez Danielle, pielęgniarkę na dziecięcym oddziale psychiatrycznym, osobę po dramatycznych przejściach oraz Victorię – matkę Evana, uważającą, że tylko ona wie jak i umie pomóc swojemu choremu dziecku. Jednak „Kochać dziecko i rozumieć je to zupełnie różne sprawy”.

Natomiast śledztwo w sprawie wymordowania dwóch rodzin opisane jest w trzeciej osobie. Prowadzą je sierżant D.D. Warren, trzydziestoośmioletnia rozwódka z kręconymi blond włosami i charakterem członka Gestapo oraz Alex Wilson policjant i wykładowca, potrafiący gotować.

Jedną z dziecięcych pacjentek jest Lucy „Długotrwała okrutna przemoc fizyczna, której doświadczyła obdarła ją z resztek człowieczeństwa”. Jedynym mechanizmem obronnym, jaki ma, jest zachowywanie się jak kot. Danielle: Nie potrafię znieść myśli, że rodzic tak łatwo może zniszczyć życie swojego dziecka”.

To książka o przemocy, zbiorowych morderstwach, chorobach, bezradności wobec nieszczęścia, więc nie może być pogodna. Jednak autorka mając na względzie odporność czytelnika (a może i swoją) wprowadza chwile oddechu w postaci wykluwającego się romansu dwojga policjantów i elementów poczucia humoru, przykładem może być poniższa rozmowa:

Alex: „Jedna uparta kobieta potrafi doprowadzić faceta do ostateczności”.
- „Taki mamy dar – przyznała skromnie D.D. Warren.

Polecam.
IRENA BROJEK
Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Kot, który leczy

O autorze:

James Bowen urodził się 15 marca 1979 roku w hrabstwie Surrey. Współautorem ksiązki jest Garry Jenkins.

O książce:

„…dopóki Bob będzie przy mnie, wszystko co dobre, właśnie jemu będę zawdzięczał. On jest moim towarzyszem, najlepszym przyjacielem i bratnią duszą”.

Londyński muzyk uliczny na detoksie w 2007 roku na wycieraczce sąsiadów znajduje przyjaciela. Rudego, futrzastego i opiekuńczego.

„Londyn zawsze był pełen dachowców, włóczęg szukających śmietnikowych resztek, zdanych na łaskę i niełaskę ludzi”.

Obaj panowie świetnie się dobrali – Bob jest kotem, który z niejednego śmietnika jadł, James zaś ćpunem z dziesięcioletnim stażem.

Spotkanie to było punktem zwrotnym w ich życiu. Teraz James i Bob razem zarabiali na życie. James grał na gitarze i śpiewał, Bob leżał na futerale, dawał się pogłaskać a z czasem panowie opracowali sztuczki, które przyciągały publiczność i zwiększały datki. Razem jeździli autobusem, chodzili ulicami – Bob siedział na ramieniu przyjaciela i z tej wysokości z zaciekawieniem obserwował świat. Obaj stali się tak wielką atrakcją, że zaproponowano Jamesowi napisanie książki. Oczywiście z pomocą fachowca.

Uliczny grajek, nawet z kotem, byłby interesującym tematem najwyżej na artykuł w gazecie. Jego atrakcyjność podniósł życiorys gitarzysty i jego walka z nałogiem. Bo łatwo nie było, mimo pomocy służb społecznych. Autor opowiada o swojej przeszłości, niełatwych układach rodzinnych, nałogu i o bardzo trudnym wychodzeniu z marginesu życia. Zarówno James, jak i kot byli kiedyś bezdomni.

„Życie na londyńskich ulicach odziera z godności i odbiera tożsamość”.

Chyba sam anioł stróż postawił Boba na drodze muzyka, bo podjęcie się opieki nad kotem, leczenie go, dbanie o to, aby miał godne życie wyrwało Bowena z marazmu, dało cel w życiu. Kot nauczył go odpowiedzialności, przyjaźni i bezinteresowności. Bob był najlepszą rzeczą jak przytrafiła mi się w życiu”.

Książkę przetłumaczono na 26 języków.

Polecam z przyjemnością.
IRENA BROJEK
Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Charyzmatyczni, wyraziści, z charakterem

O autorce:

Emilia Padoł urodziła się w 1965 roku. Jest absolwentką Wydziału Polonistyki UJ i doktorantką w Katedrze Antropologii Literatury i Badań Kulturowych. Pisze m.in. o sprawach społecznych, kulturze i religii. Autorka książek „Damy PRL-u” i „Dżentelmeni PRL-u”. Współpracuje z portalem Onet, tam publikuje swoje teksty i wywiady. Mieszka w Krakowie.

O książce:

…byli w PRL-u niekwestionowanymi wzorami  - męskiej urody, zaradności i sukcesu”.
 
Dżentelmen to mężczyzna, którego cechuje elegancja, dobre maniery, wytworność, poszanowanie zasad, odwaga, honor, inteligencja. Czy naprawdę można bohaterów tej książki nazwać tym określeniem, czy to tylko chwyt marketingowy?

Książka jest podzielona na cztery, dość niekonwencjonalne, rozdziały (wg nich podzielono opisywane postacie): „W modzie”, „W opałach”, „W kostiumie”, „W objęciach”. W pierwszym poznajemy sylwetki trzech nieżyjących już mężczyzn – pisarzy: Marka Hłaski i Leopolda Tyrmanda oraz aktora Zbigniewa Cybulskiego. W drugim aktorów – nieżyjącego Leona Niemczyka i dobrze jeszcze funkcjonującego Daniela Olbrychskiego. W następnym także aktorów – nieżyjącego Stanisława Mikulskiego i Jerzego Zelnika. I w ostatnim – zmarłego Andrzeja Łapickiego i żyjącego Jana Nowickiego.

Każdej postaci autorka dodała do słowa dżentelmen dodatkowe określenie – np. Tyrmand to dżentelmen drażliwy, Łapicki długodystansowy, Niemczyk zaś to dżentelmen niemożliwy.

Książka składa się z fragmentów wywiadów, wypowiedzi i biografii (kilkaset pozycji!).

Nie jest to książka demaskatorska, choć odsłania wiele mało znanych szczegółów z życia omawianych postaci. Jak choćby ten, że Jerzy Zelnik bardzo lubi ogień i już jako dziesięciolatek podpalił drewnianą trybunę pierwszomajową. Natomiast Tyrmand był hipochondrykiem, a Cybulski miał same wady i był spokrewniony z generałem w czarnych okularach. Tego rodzaju biograficznych ciekawostek jest więcej.

Każdy z tych mężczyzn kreował siebie – swoje zachowanie, wypowiedzi, opowieści. Nowicki stwierdził, że prawda jest nudna i mało efektowna. Ale czy może być dżentelmenem ktoś, kto mówi, że: „Pisanie jest tak samo wspaniale jak chlanie?”. Że nie wspomnę o licznych zdradach, jakich się dopuszczali.

„Zatem kim są bohaterowie tej książki? Zjawiskiem, fenomenem, inspiracją – to na pewno”. Ale czy byli dżentelmenami?

Osądźcie sami.
IRENA BROJEK
Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.

Głupie życie

O autorce:

Ewa Maria Frykowska Morelle urodziła się w Łodzi. W latach 60. XX wieku była modelką Domu Mody Telimena. W listopadzie 1958 r. poślubiła Wojciecha Frykowskiego. 9 marca 1959 r. urodziła syna Bartłomieja. W  1960 r. zadebiutowała jako aktorka. W 1977 r. urodziła syna Filipa.

O książce:

Młodość ma to do siebie, że jest jeszcze wtedy na wszystko kupę czasu…”.
 
Książka rozpoczyna się listem Andrzeja Łapickiego do wydawcy: „Nieznany ale bardzo mądry Wydawco, który szczęśliwie zdecydowałeś się wydać książkę pani Morelle”. Pisze w nim, że książka jest ciekawa, barwna i sensacyjna, a „portrety najsłynniejszych osób epoki to arcydzieła trafności i dowcipu”.  Zaczęłam więc czytać obiecując sobie prawdziwą ucztę.

I co znalazłam na stole? Zdębiałe (ze zdumienia) ziemniaki, kotlety bardzo mielone typu czterobułczan, śmierdzącą kiszoną kapustę i spleśniałe buraczki.

Portrety to arcydzieła dowcipu?  Elżbietę Czyżewską nazywa Łysą Aktorką, operatora Konus. Doprawdy fascynujące jest jej wyznanie, że nie lubi brzydkich ludzi.

O Polańskim, że matka natura czegoś mu poskąpiła, nie tylko wzrostu. Bardzo śmieszne.

Ma wtedy 23 lata, bardzo dorywczo pracuje jako modelka i aktorka. Jej życie to chlanie i po cudzych łóżkach się szlajanie. Usprawiedliwia to rozczarowaniem po rozstaniu z mężem, bogatym playboyem i damskim bokserem. W ten sposób zagłuszała ból po rozstaniu. Szkoda, że nie zajmowaniem się dzieckiem i stałą praca zawodową.

Czasem jednak pracowała, między innymi dziergając szydełkiem, wraz z żoną Krzysztofa Komedy, stroje dla cór Koryntu. Lepszej klienteli nie znalazla?

Była  kochanką cygańskiego piosenkarza, któremu nie udało się zrobić kariery na Zachodzie. Potem utrzymanką bogatego producenta, dzięki któremu bywała na festiwalu w Cannes. I wyjaśnia dlaczego polscy filmowcy na zdjęciach zawsze mają przy sobie bardzo wypchane torby.

Rzadko pisze o kimś z sympatią, nawet jeśli korzysta za granicą z czyjejś pomocy.  

Dla mnie to książka pełna zazdrości, a nawet zawiści. Ale możecie to sprawdzić sami.

Jakby uzupełnieniem do życia (w końcu udanego) autorki są losy jej byłego męża i syna. Wpiszcie w Google: Wojciech i Bartłomiej Frykowscy.
IRENA BROJEK
Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.