Język polskiJęzyk angielskiJęzyk francuskiJęzyk ukraińskiJęzyk niemieckiJęzyk migowy

Nadszedł 2021 rok. Być może nie zauważyliśmy zbyt wielkiej zmiany. Z wybiciem północy nie skończyła się epidemia, nie ustały konflikty i wojny na świecie, a my nie staliśmy się innymi ludźmi. Właściwie jedyną zauważalną w naszym życiu zmianą jest wymiana kalendarza. A jednak, co roku czekamy na sylwestrową noc, by świętować nadejście kolejnego roku, a wraz z nim wielu zmian. Spisujemy postanowienia, które pomogą nam rozpocząć lepsze życie, bo przecież nowy rok to nowy początek.
 
Zaczęłam się zastanawiać, które filmy pokazują nowy początek życia i motywują do zmian. Po wpisaniu hasła w wyszukiwarkę pojawia się film o tytule Nowy początek (2016, reż. D. Villeneuve), choć oryginalny tytuł Arrival już tak bardzo nie pasuje do wpisanego przeze mnie hasła. Jest to produkcja z gatunku sci-fi, opowiadająca o dość nietypowym pierwszym kontakcie z obcymi (nietypowym, bo pozbawionym efektownych wybuchów i strzelanin) i rzeczywiście pokazująca jakiś nowy początek, ale mimo iż jest to film niezwykły, a grająca główną rolę Amy Adams, jak zawsze zachwyca, to jednak nie jest to, czego szukałam. Przynajmniej na razie (mam taką nadzieję) nie grozi nam inwazja przybyszów z kosmosu, pozostańmy więc nieco bardziej przy ziemi.
 
Zapytałam bliskich i znajomych o filmy pokazujące nowy początek życia lub inspirujące do zmian, a ich odpowiedzi okazały się zaskakujące. Pojawiły się tytuły dramatów i filmów obyczajowych: Wszystko za życie (2007, reż. S. Penn), Dzika droga (2014, reż. J. Vallèe), Najlepszy (2017, reż. Ł. Palkowski), Pod słońcem Toskanii (2003, reż. A. Wells), Cudowny chłopak (2017, reż. S. Chbosky). Ale, co ciekawe, również komedie takie jak: Dziennik Bridget Jones (2001, reż. S. Maguire), Diabeł ubiera się u Prady (2006, reż. D. Frankel) czy Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął (2013, reż. F. Herngren). Jak widać, każdego z nas inspiruje inny filmowy, nowy początek! Jeśli chcecie zobaczyć któryś z powyższych tytułów, to zapraszam Was do Fonoteki.

Ja też postanowiłam się z Wami podzielić przemyśleniami nad filmem, który bardzo lubię, bo w zabawny i lekki sposób opowiada o nowym początku. W 2013 roku na ekranach kin pojawiło się Sekretne życie Waltera Mitty, które wyreżyserował aktor Ben Stiller. Tak, ten sam Stiller, którego kojarzymy głównie z ról komediowych (choćby trzy części filmu Noc w muzeum, które możecie wypożyczyć w Fonotece). Tym razem Stiller stanął zarówno za, jak i przed kamerą, wcielając się w postać tytułowego bohatera.

Mitty jest zwykłym pracownikiem działu negatywów magazynu Life. Zajmuje się profesją, która w dobie aparatów cyfrowych przechodzi do lamusa. Walter lubi swoją pracę, ale to nie przeszkadza mu, często na jawie, marzyć o lepszym życiu. Fragmenty przedstawiające wizje Waltera są jednymi z najzabawniejszych elementów filmu i przywołują na myśl sceny z wielkich blockbusterów i filmów o superbohaterach. W prawdziwym życiu Mitty jest osobą wyjątkowo spokojną, pogodzoną ze swoim losem. Dawno temu porzucił marzenia o karierze dyskorolkarza, by zarobić na swoje utrzymanie i pomóc rodzinie. Jest zwykłym, szarym pracownikiem, człowiekiem z którym bardzo łatwo można się utożsamiać. Zakochany w koleżance z pracy, nie znajduje w sobie odwagi, by zagadnąć ją na korytarzu czy choćby na portalu randkowym. Zresztą randkowanie w sieci też dostarcza bohaterowi wielu problemów, bo co wpisać w rubrykę moje osiągnięcia, kiedy od 16 lat pracuje się w tej samej firmie i nigdy się nie opuszczało miejsca zamieszkania? Magazyn Life dopada przypadłość XXI wieku, ma zostać całkowicie przeniesiony do sieci. Pracowników czeka zwolnienie, ale nim to nastąpi, muszą przygotować ostatnie wydanie papierowej wersji tej gazety. I tu pojawia się problem: znika zdjęcie przysłane przez słynnego fotografa Seana O'Connella (Sean Penn), które miało ozdobić stronę tytułową ostatniego wydania. Walter, osobiście odpowiedzialny za negatyw, postanawia za wszelką cenę odzyskać oryginał, wyrusza więc w podróż śladami fotografa.

W filmie zobaczymy przepiękne zdjęcia z różnych zakątków świata i dowiemy się, do czego można wykorzystać krawat i dwa kamienie. Ben Stiller całkiem nieźle poradził sobie z reżyserią i odegraniem nieporadnego i poczciwego głównego bohatera. Z zainteresowaniem podążamy za Walterem, zapominając, że w prawdziwym życiu podróżowanie nigdy nie przebiega tak gładko. To nie jest istotne, bo z całego serca kibicujemy bohaterowi w jego potyczkach z naturą i czasem. Dzięki temu dostaliśmy bardzo ciepłą, zabawną i pokrzepiającą na duchu produkcję. Wiemy, że nawet jeśli Walter nie odzyska zdjęcia, to i tak zwyciężył, bo odważył się wyjrzeć za próg swojego świata. Zwłaszcza teraz, gdy wydaje nam się, że pewne rzeczy są nieosiągalne i daleko nam do normalności, zachęcam Was, byście obejrzeli ten film. Bo nigdy nie jest za późno, by zacząć od nowa.

Ciekawa jestem, jakie filmy inspirują Was do zmian? Jakie filmowe, nowe początki lubicie najbardziej?

Joanna Chaszczewicz – wrocławianka, absolwentka Uniwersytetu Wroclawskiego (kierunek – antropologia literatury, teatru i filmu). Miłośniczka kina i literatury kryminalnej. Pracuje w Fonotece DBP.