Wywiad internetowy w ramach realizowanego projektu ?Przygoda z historią w tle, czyli walizka pełna książek? 2022 przez nasz Dział Pracy z Dziećmi z pisarkami:
Grażyną Bąkiewicz ? miłośniczką historii, która swoje hobby przekuła na wykonywany zawód ? przez wiele lat pracowała jako nauczycielka historii, dziś ? pisze książki, także historyczne. Tworzy dla dzieci, nastolatków i dorosłych. Nominowana do nagrody IBBY i do nagrody Srebrnego Kałamarza, przyznawanej przez Fundację Zielona Gęś. Jej powieść dla młodzieży O melba! uznana została Książką Roku, zaś Korniszonek, powieść dla dzieci, otrzymała honorowe wyróżnienie Poznańskiego Przeglądu Nowości Wydawniczych przyznawanego przez Bibliotekę Raczyńskich. Powieść historyczna Mówcie mi Bezprym została wyróżniona w konkursie Książka Roku 2016 Polskiej Sekcji IBBY [opis z strony Wydawnictwa Literatura].
Agnieszką Tyszką ? z wykształcenia polonistką, z zamiłowania pisarką. Dzięki niezwykłemu dzieciństwu posiada nieobliczalną wyobraźnię. Zna leśne rusałki i imiona wielu roślin. W wieku trzech lat siedziała w więzieniu, otoczona sympatią przestępców. Zachwyca się: dziećmi, ogrodami, morzami, książkami i szumem drzew. Słucha Buiki, Yasmin Levy, Omary Portuondo. Napisała sporo słuchowisk radiowych, bajek, opowiadań i powieści, nieco mniej wierszyków. Ma specyficzne poczucie humoru, które sprawia, że jej książki rozśmieszają zarówno dorosłych, jak i dzieci. Z przyjemnością wymyśla zaskakujące tytuły dla swoich utworów ? np. Kredens pod Grunwaldem, Mejle na miotle, Nawijka na skajpie, Czego uszy nie widzą..., Wyciskacz do łez, Smażone tablety, a dla dzieci opowieści: O czym pada śnieg, Deszczowa zagadka inspektora Nielubca i Róże w garażu oraz Nienia z Zielonego marzenia [opis z strony Akapit Press].
DBP: Co takie projekty jak realizowany przez nasz Dział Pracy z Dziećmi ?Z książką na walizkach? ? polegający na promocji czytelnictwa i budowaniu świadomości nt. lokalnej historii przez autorów i autorki książek wśród młodzieży w małych miejscowościach ? uruchamiają w Pani jako pisarce?
Grażyna Bąkiewicz: Po pierwsze uruchamia się radość, bo lubię odwiedzać małe miejscowości. Ich biblioteki mają jedyny w swoim rodzaju klimat, niemal osobowość. Ściśle powiązane z lokalną społecznością i historią, zyskują na indywidualności. To czyni je niepowtarzalnymi. Odwiedziłam już wiele z nich i nigdy nie natknęłam się na dwie identyczne. To uruchamia od razu ciekawość, co tym razem zobaczę, czym zostanę zaskoczona i czego nowego się dowiem. A zawsze tak jest, że zostaję obdarowana wiedzą, której wcześniej nie miałam, a która przydaje się przy tworzeniu nowych fabuł. Za radością i ciekawością, idzie niecierpliwość, bo już chcę tam być i poznawać nowych ludzi, którzy mają tyle fajnego do zaoferowania. I za każdym razem zazdroszczę małym i większym czytelnikom, że mają taki skarb na miejscu. Mam też nadzieję, że moja krótka obecność, też wnosi jakiś drobiazg w życie tamtejszych społeczności.
DBP: Jak postrzega Pani przyszłość bibliotek w zalewającym nas zewsząd świecie cyfrowym?
Grażyna Bąkiewicz: Nie mam wątpliwości, że biblioteki przetrwają, ale nie w takiej formie jaką znamy. I nie ma się co obawiać, przecież ciągle się zmieniają. Dzisiejsze różnią się ogromnie od tych, jakie pamiętam ze swojego dzieciństwa. Wtedy pani bibliotekarka stała za ladą i wybierała dla mnie książkę według własnego widzimisię. I jaką dała, taką musiałam przeczytać, bo odpytywała z jej treści, zanim dała nową. Dziś można w książkach przebierać jak w skarbcu, a w bibliotece zaszyć się w kącie albo rozsiąść na wygodnej kanapie i czytać bez pośpiechu, bo nikt nie syka nad uchem, że czas się wynosić. Ale nie mam złudzeń, że i to wkrótce się zmieni. Wystarczy popatrzeć na dzieci, nawet te najmniejsze. Lubią książeczki, ale oczy im się śmieją do telefonów, smart fonów, ifonów i wszelkich innych fonów. I żeby nie wiem, jak im zabraniać i jakie kłody rzucać pod nogi, to i tak się do nich dobiorą, bo je zwyczajnie kochają całym sercem. Trzeba zresztą przyznać, że świat cyfrowy oferuje mnóstwo niezwykłości. Sama się cieszę, gdy mogę nosić w kieszeni całą bibliotekę w postaci cienkiego Kindla. A jak jeszcze ktoś wymyśli ruchome ilustracje? to przepadło. Kocham biblioteki, ale nie mam wątpliwości, że wkrótce staną się czymś w rodzaju muzeów, które się zwiedza z szacunkiem, ale jednocześnie przewraca oczami, że tak kiedyś było. Przyznam, że jestem ciekawa, jak za jakiś czas będzie się czytało książkę. Może będzie się do niej wchodziło, stawało się bohaterem fabuły i przeżywało przygody jeszcze mocniej niż przy przewracaniu kartek? Jeśli nam być szczera ? już się nie mogę doczekać. A co z bibliotekarzami? Bez obaw. Będą niezbędni, by wyciągać zbyt wciągniętych w czytanie i zmuszać ich by wracali do realnego świata.
DBP: Który bohater literacki wywarł na Pani szczególne wrażenie w wieku dziecięcym?
Grażyna Bąkiewicz: Było takich kilku. Najpierw Koziołek Matołek, który wędrował po świecie w poszukiwaniu swoich marzeń. To budziło moje pytania co do wielkości świata i inspirowało do pierwszych samodzielnych (oczywiście niedozwolonych) wędrówek po ulicach Łodzi. Potem podobne emocje i pragnienia budziły podróże Tomka Wilmowskiego z książek Alfreda Szklarskiego. Dzięki niemu odkryłam, że świat jest większy i dziwniejszy, niż sądziłam. Późniejsze, prawdziwe już podróże, były tylko porównywaniem świata realnego do tego wyobrażonego. I jeśli mam być szczera, realny okazał się super, ale nawet w połowie nie tak cudny, jak ten, który zadomowił się w mojej głowie dzięki Koziołkowi i Tomkowi. Jestem im obu za to bardzo wdzięczna.
DBP: Z jakim autorem/autorką książek (nie tylko dla dzieci) chciałaby Pani się spotkać zawodowo?
Grażyna Bąkiewicz: Wielu autorów znam, spotykamy się przy różnych okazjach i wiem, że są tacy jak ja, z całym Kosmosem w głowach. W tym własnym kosmosie są stwórcami, bo powołują do życia bohaterów, dają im życie i puszczają w świat między ludzi. Każde z nas to robi i gdy się spotykamy, gratulujemy sobie tego, czy owego pomysłu, ale nigdy nie pytamy, skąd te wziął. Po prostu wiemy, jak to działa: wyjmuje się pomysł z głowy i ubiera w słowa. Proste. Jest jednak jeden autor/autorka/, ktoś, kto mnie intryguje. To autor pierwszej w dziejach powieści Etosu o Gilgameszu. Żył/żyła kilka tysięcy lat temu i jeślli chciałabym spotkać jakiegoś autora, to właśnie tego. Byłoby fajnie zobaczyć, jak wystukuje patykiem na glinianej tabliczce litery wyglądające jak ślady ptasich pazurków i widzieć momenty zamyślenia, gdy w jego/jej głowie rodzą się pomysły. Spytałabym, jak to jest robić coś takiego po raz pierwszy w dziejach ludzkości.
DBP: Pani ostatnią książką jest ?Kto tu rządzi? Demokracja od podwórka?. Z jakich powodów podjęła się Pani tak niełatwego tematu ? jakim jest demokracja ? do przełożenia na język zrozumiały dla dzieci?
Grażyna Bąkiewicz: Demokracja jest pojęciem, z którym wielu ma teraz problem. Zastanawiają się, czy demokracja jest dobra, czy zła, legalna czy już nielegalna, czy w ogóle można o niej mówić, czy może lepiej pomijać milczeniem. Przez wiele lat uczyłam w szkole o demokracji i było to tak naturalne, że aż nudne. A tu masz ci los. Nagle z demokracją jest jakiś problem. A przecież to największe osiągnięcie naszej cywilizacji. Przez kilka tysięcy lat ludzie łamali sobie głowy, by stworzyć taki system władzy, który byłby sprawiedliwy dla wszystkich, a nie tylko wybranych. Każdy naród dorzucał własne doświadczenia, a Polacy już od XVI wieku brali udział w tym dziele. Po trzech tysiącach lat wspólnym wysiłkiem wielu narodów i pokoleń udało się. System został stworzony, wprowadzony w życie i działa. WSZYSCY jesteśmy sobie równi, wolni, a sprawiedliwość, uczciwość i tolerancja to najwyższe dobro. Władzę nadrzędną sprawuje nie król, prezes, rząd, sejm, czy partia taka czy owaka, tylko PRAWO. I nagle ktoś chce to zepsuć. Czemu? Nie mam pojęcia. Ale swoją książką próbuję przypomnieć, czym jest demokracja i uświadomić coś ważnego - że demokracja nie jest nam dana raz na zawsze. Tworzyli ją Ci, którzy chcieli dla nas jak najlepiej, a naszym obowiązkiem jest strzec jej. Ja to robię poprzez książkę o przygodach grupki dzieciaków. A tym, którzy jeszcze czegoś nie rozumieją, co to jest demokracja, wszystko wyjaśni Marchewa.
DBP: Co takie projekty jak realizowany przez nasz Dział Pracy z Dziećmi ?Z książką na walizkach? ? polegający na promocji czytelnictwa i budowaniu świadomości nt. lokalnej historii przez autorów i autorki książek wśród młodzieży w małych miejscowościach ? uruchamiają w Pani jako pisarce?
Agnieszka Tyszka: Każda edycja ?Z książką na walizkach? dostarcza mi mnóstwo wrażeń i jest zastrzykiem energii twórczej na wiele miesięcy. Podczas spotkań daję z siebie wszystko, a w odpowiedzi trafia do mnie dużo dobrych emocji. Ta wyjątkowa energia płynie nie tylko ze strony czytelników i bibliotekarzy, ale także z niezwykłych miejsc, które odwiedzamy. Dolny Śląsk emanuje pięknem, jest pełen niezwykłych zakątków i dostarcza wielu inspiracji. Zawsze zabieram stąd mnóstwo ?zachwytów?, a czasem także udaje mi się znaleźć nowe pomysły literackie. Podróżując ?Z książką na walizkach? chwytam wiatr w pisarskie żagle i kolejny raz przekonuję się, że mimo trudnych czasów książka nie traci swojej niezwykłej mocy. Nadal służy do porozumiewania się z innymi, do dyskusji, budowania więzi i wzrastania ku nowym możliwościom.
DBP: Jak postrzega Pani przyszłość bibliotek w zalewającym nas zewsząd świecie cyfrowym?
Agnieszka Tyszka: Myślę, że dla ludzi o pewnej wrażliwości, biblioteki będą nadal schronieniem ? miejscem wyciszenia, mądrości, poszukiwań, spotkań, rozwoju. Dorastałam w poprzednim stuleciu(!) i takim właśnie miejscem była dla mnie biblioteka. Tam nabierałam sił, szukałam wsparcia dla mojej wyobraźni, pomocy w różnych dziecięcych i młodzieńczych problemach. Świat jest cyfrowy, ale potrzeby ludzi nie zmieniły się ani trochę.
DBP: Który bohater literacki wywarł na Pani szczególne wrażenie w wieku dziecięcym?
Agnieszka Tyszka: Chyba najbardziej podziwiałam Mary Lennox, bohaterkę ?Tajemniczego ogrodu?. Bliska mi była jej samotność, brak rodziców, niewiarygodny upór, siła i intuicja. Mary dokonywała rzeczy wielkich za pomocą malutkich kroków. Umiała zdejmować zły czar z ludzi i ogrodów. Uczyłam się od niej, że nie ma rzeczy niemożliwych, a z najtrudniejszych przeżyć może wyrosnąć coś pięknego i zaskakującego. Mary Lennox nie była grzeczną dziewczynką ? to także bardzo mi imponowało.
DBP: Z jakim autorem/autorką książek (nie tylko dla dzieci) chciałaby Pani się spotkać zawodowo?
Agnieszka Tyszka: Ostatnio uwielbiam mądre, a przy tym pełne humoru i lekkości książki, których autorem jest Dave Goulson. Jego ?Dżungla w ogrodzie? to pasjonująca opowieść o dzikiej przyrodzie wokół nas ? temat niezwykle mi bliski, bo właśnie wśród takiej przyrody dorastałam, a teraz sama staram się ?zadziczać? okolicę, jak tylko mogę. Pięknie byłoby napisać o tym wspólnie!
DBP: Po przygodach Zosi, napisała Pani serię książek o Mani z ulicy OKciej. Co było inspiracją do opisania przygód tej postaci?
Agnieszka Tyszka: Seria o Zosi z ulicy Kociej to aż dwanaście tomów, w których młodsza siostra, Mania, pojawia się regularnie i zawsze ma coś do powiedzenia. Z czasem Zosia straciła zainteresowanie zapisywaniem swojego tajnego zeszytu (stosownie do wieku?), a Mania zapowiadała się na narratorkę od dawna i przejęła pałeczkę ( w swoim niepowtarzalnym stylu). W ?Mani z ulicy OKciej? mogę zdecydowanie bardziej poszaleć z wyobraźnią i razem z moją bohaterką zmieniać świat, bo on tego coraz bardziej potrzebuje.
Wywiad internetowo przeprowadziła Katarzyna Wiącek

