Język polskiJęzyk angielskiJęzyk francuskiJęzyk ukraińskiJęzyk niemieckiJęzyk migowy

O autorze:
Marek Krajewski urodził się w 1966 roku we Wrocławiu. Jego rodzina pochodzi z okolic Lwowa. Z wykształcenia jest filologiem klasycznym i doktorem nauk humanistycznych. Pracował jako wykładowca na Uniwersytecie Wrocławskim. Od 2007 roku zawodowo zajmuje się pisaniem książek. Jego twórczość można podzielić na cykle: 11 książek o Eberhardzie Mocku (z akcją w Breslau), 9 o Edwardzie Popielskim (z akcją we Lwowie); dwie, z cyklu o Jarosławie Paterze, napisał wspólnie z Mariuszem Czubajem. Otrzymał wiele nagród, m.in. w 2005 roku „Paszport Polityki”.  W 2015 został odznaczony Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
 

O książce:

„Kto walczy z potworami, ten niechaj baczy,
by przy tym samemu nie stać się potworem”.
 Fryderyk Nietzsche
 

Gdy wydawano książki Krajewskiego, przeczytałam kolejne cztery i przerażona powiększającą się tam ilością brutalności i przemocy powiedziałam sobie: nigdy więcej. Ale niedawno, w kiosku na Karłowicach zobaczyłam „W otchłani mroku” za 10 złotych. Książka Krajewskiego w tej cenie? W twardej okładce? Biorę!

I nie żałuję! Nie dlatego, że opisuje powojenny czas mojego miasta, bo ten poznałam już z książki Jacka Inglota „Wypędzony”. I bardzo nie dlatego, że autor (zainspirowany filmem „Róża”) opisuje bestialstwo Armii Czerwonej.

W tej książce prawie nie ma, oprócz głównego bohatera, detektywa Popielskiego i jego kuzynki, pozytywnych postaci. Zarówno Polacy, jak Rosjanie i mieszkający jeszcze we Wrocławiu Niemcy, to kanalie. Gwałciciele, mordercy, złodzieje dóbr materialnych i intelektualnych, alkoholicy, narkomani, paserzy, mizogini, współpracownicy UB i NKWD – istna parada zakazanych typów.

Oczywiście autor nie żałuje czytelnikom opisów różnych okropności, nie tylko postaci, ale i ruin, gdzie mieszczą się szczury i ludzkie szumowiny. Jest też parę tortur – bo dlaczego nie, to przecież znak firmowy autora.

I byłaby to dla mnie okropna lektura, gdyby nie to, że spora część akcji toczy się na moim Osiedlu, czyli Ołbinie. Popielski (60 lat, łysy, byczy kark, pseudonim „Cyklop”) mieszka na ulicy Grunwaldzkiej i był na pogrzebie jednej z ofiar na cmentarzu przy ulicy Bujwida,  a tam mieści się grób moich krewnych. Spotyka się z rosyjskim kapitanem na ulicy Galla Anonima, gdzie przez kilkanaście lat pracowałam w bibliotece. Często chodzi piechotą z Karłowic do domu przez ulicę św. Wojciecha (teraz nazywa się kard. S. Wyszyńskiego), na której mieszkam od wielu lat.

W dodatku jubiler przy ulicy Szczytnickiej ma kota (dla mnie jako miłośniczki kotów ma to znaczenie…).

Czytelnika mogą znużyć rozważania i polemiki filozoficzne dwóch nauczycieli  którzy spierają się o to, czy świat dąży do dobra, czy do zła. A wy jak sądzicie – do czego?
Książka ma dwie narracje, autora i detektywa, oraz kilka płaszczyzn czasowych. Rozdziały to daty. Zaczyna się od 1991, przez 2012, 1989, 1946, 1989, 2012, i znów 1991.
Zawiera posłowie i aneksy składające się ze słowniczka nie używanych dzisiaj nazw miejsc i tak np. Mosty Warszawskie były po wojnie Mostem Katowickim oraz słowniczka wyrażeń i zwrotów dialektycznych i obcojęzycznych (dużo łaciny).

„Historia człowieka to dzieje walki dobra ze złem”. Widzimy kto wygrywa.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: https://kotnagalezi.home.blog.