Język polskiJęzyk angielskiJęzyk francuskiJęzyk ukraińskiJęzyk niemieckiJęzyk migowy
Najważniejszym powodem, dla którego  zdecydowałem się napisać ten tekścik, jest fakt, że do tego ciekawego filmowego materiału niełatwo dotrzeć i że wiedzą o nim tylko specjaliści. Wprawdzie jest publikowany w Internecie, ale znajduje się w repozytorium cyfrowym Filmoteki Narodowej, a więc w dość trudno dostępnej niszy. Słowem – „materiał niszowy”.

A preteksty znalazłem dwa. Pierwszy – w tym roku, mniej więcej o tej porze, minie 95 rocznica przyznania Władysławowi Stanisławowi Reymontowi Literackiej Nagrody Nobla (1924). Drugi to zbliżający się termin przyznania Nagrody Nobla we dziedzinie literatury za rok 2018 i 2019 (przyczyną nieprzyznania jej w 2018 r. był skandal seksualny).

Blisko 10-minutowy film z 1925 r. zawiera dwa ciekawe materiały. Jeden z nich to reportaż z wizyty Reymonta na dożynkach w Wierzchosławicach. Możemy tu obserwować naturalne zachowania i gesty pisarza (m.in. palenie chyłkiem papierosa na trybunie), które kontrastują z patosem powitania i utrzymanymi na wysokim diapazonie napisami (bo film jest niemy, oczywiście; w jednym z napisów pada określenie „polski Homer”). Był już wtedy bardzo schorowany, na filmie widać, jak ciężko oddycha. Wystąpienie podczas tej uroczystości zakończyło się odwiezieniem do szpitala w Krakowie. Tam – w grudniu – pisarz zmarł. Na filmie łatwo rozpoznać też Wincentego Witosa, witającego pisarza na stacji w Bogumiłowicach koło Tarnowa (miga jeszcze jako siedzący naprzeciwko małżeństwa Reymontów w wozie wiozącym gości na uroczystości).

Druga część to filmowy zapis pogrzebu Władysława St. Reymonta w Warszawie. Kondukt rusza spod Katedry, zatrzymuje się na pl. Zamkowym, gdzie przemawia minister oświaty Stanisław Grabski,  Następnie trumna przejeżdża koło Pałacu Saskiego i pomnika księcia Józefa Poniatowskiego. Ostatnie kadry są z cmentarza na Powązkach. Ponieważ brak tu odpowiedniego napisu, szukałem w ówczesnej prasie informacji o pogrzebie, dzięki czemu mogę domniemywać, że nad grobem przemawiają kolejno: Adam Grzymała-Siedlecki (krytyk i dramatopisarz), Jarosław Iwaszkiewicz i Wincenty Witos. Mówił jeszcze Leopold Staff, ale na filmie się nie znalazł…

Z punktu widzenia prawa autorskiego jest to tzw. dzieło osierocone, dlatego odsyłam Państwa linkiem bezpośrednio do repozytorium Filmoteki Narodowej, która ten film przechowuje.
Wystarczy kliknąć TUTAJ >>