Język polskiJęzyk angielskiJęzyk francuskiJęzyk ukraińskiJęzyk niemieckiJęzyk migowy

O autorce:

Anna Kamińska ukończyła studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Jest dziennikarką i wydawcą telewizyjnym. Publikowała m.in. w pismach: Wysokie Obcasy, Zwierciadło, Sukces i Pani. Napisała książki: „Odnalezieni. Prawdziwe historie adoptowanych” (2010 rok), biografie: Wandy Rutkiewicz pt. „Wanda” (2017) i Simony Kossak „Simona” (2015) za którą dostała nominację do Nagrody Literackiej Prezydenta Miasta Białegostoku im. Wiesława Kazaneckiego. Takąż nominację autorka otrzymała za „Białowieża szeptem. Historie z Puszczy Białowieskiej” (2017).

O książce:

„W świecie zwierząt znalazła akceptację, której nie otrzymała od najbliższych”.
 
Kamińska na zakończenie opowieści o Simonie Kossak umieszcza swój list do nieżyjącej już bohaterki, gdzie czytamy: „Interesowała mnie Pani droga do puszczy i życie, które doprowadziło Panią na Dziedzinkę, bardziej niż Pani jako przyrodnik i Pani zasługi dla puszczy…”.

Z opowieści znajomych, współpracowników, rodziny i z różnych dokumentów poznajemy  życie i otoczenie oraz warunki, w jakich żyła Simona Kossak od dzieciństwa aż po odejście. Rodzinę bohaterki, z pozoru szczęśliwą, bo obdarzoną talentami. Pradziadek Juliusz, dziadek Wojciech, ojciec Jerzy – to słynni malarze. Ciotki Maria Jasnorzewska-Pawlikowska i Magdalena Samozwaniec – to pisarki.

Gdy Simona miała się urodzić, czekano na chłopca, który powinien był kontynuować tradycję malarską. Jakież było rozczarowanie ojca, gdy urodziła mu się trzecia córka ochrzczona jako Gabriela Simona. To rozczarowanie spotęgował fakt, że dziecko nie miało ani talentu malarskiego, ani (tak się przez wiele lat wydawało) pisarskiego.

Kamińska opisuje Kossakówkę – dom rodzinny w którym Simona zawsze źle się czuła nie lubiąc nawet Krakowa. „Córkom nie wolno było nic albo prawie nic. Miały być tylko dobrze wychowanie i dobrze się uczyć”. Jak je karano – dowiecie się z książki. Przez cale życie uciekała przed tym wszystkim. Nie od razu znalazła swoje powołanie i sposób na życie.

Autorka przedstawia te zmagania i doświadczenia – zarówno szkolne jak i w czasie studiów. Poznajemy więc jak się uczyła, jakie miała stopnie i na jaki temat pisała pracę magisterską, a potem doktorat i habilitację.

Jest też anegdota o prezerwatywach z czasu badań nad komunikacją wśród ryb. Może dlatego wybrała ten temat, bo w domu słyszała przez całe dzieciństwo „Dzieci i ryby głosu nie mają”.

Poznajemy też tło historyczne  (m.in. czasy II wojny w Krakowie) i dowiadujemy się, czym były „nocniki”. A także ceny niektórych artykułów żywnościowych w czasach, gdy Simona zaczęła pracować i zarabiać. I tak (rozbawił mnie ten szczegół) – pół litra koniaku radzieckiego kosztowało 130 złotych. Ale nie ma w tej książce mowy o panującym wtedy systemie politycznym i o tym, czy wpływał na życie bohaterki.

Potwierdzanie  swojej wartości, udowadnianie, że jednak ma talent, trwało u Simony przez całe życie. I bardzo utrudniało kontakty z innymi osobami.

Poznajemy też sprawy osobiste bohaterki, jej nieformalny i niełatwy, ale 35 lat trwający związek z artystą plastykiem i fotografem przyrody Lechem Wilczkiem.

A że miała duszę hipiski, nie zważała na to, jak się ubiera i co je. Bo zwierzęta i przyroda były dla niej ważniejsze niż ona sama i ludzie.

„W świecie zwierząt znalazła akceptację, której nie otrzymała od najbliższych”. Najbliższe jej zwierzęta to były między innymi: dzika locha, kruk, osioł i sarny, którymi się opiekowała w specjalnej zagrodzie i o nich napisała pracę doktorską, a potem habilitacyjną.

Z biografii dowiecie się też, dlaczego została pochowana w Porytem, a nie w rodzinnym Krakowie.

Całość jest przygotowana porządnie. Są przypisy, informacje o autorach i źródłach fotografii (czarno – białych) oraz dokumentów, indeks nazwisk, podziękowania i spis treści.„Kierowałam się zasadą potrójnego potwierdzania informac ji i pisałam o tym, co zawierają dokumenty przechowywane w zbiorach archiwalnych urzędów, szkół i innych instytucji” napisała w końcowym rozdziale „O książce” Anna Kamińska.

Polecam.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.