Język polskiJęzyk angielskiJęzyk francuskiJęzyk ukraińskiJęzyk niemieckiJęzyk migowy
Pomnik Aleksandra Fredry to dziś element równie charakterystyczny, jak Pręgierz – miejsce spotkań i schadzek (choć tutaj proszę uważać: wśród wrocławskich studentów krążą legendy na temat złego wpływu komediopisarza na życie uczuciowe, lepiej więc nie umawiać się na pierwszą randkę w pobliżu hrabiego). We Wrocławiu znalazł się w 1956 roku, ale wcześniej „pomieszkiwał” w Wilanowie przez 6 lat, a jeszcze wcześniej przez ponad 70 lat zdobił plac we Lwowie. Z tyłu piaskowcowego cokołu, na którym umieszczony jest posąg, zachował się jeszcze napis: STARANIEM KOŁA LITERACKO-ARTYSTYCZNEGO WE LWOWIE 1897. Co ciekawe, wydarzenie zostało odnotowane przez innego wielkiego literata, który naznaczył Wrocław swoją obecnością – Jana Kasprowicza w „Kantacie na odsłonięcie pomnika A. Fredry we Lwowie”. Kolejna inskrypcja, na boku postumentu, informuje natomiast o przeniesieniu rzeźby.

Przyczyną, dla której pomnik opuścił Lwów jest powojenne przesunięcie granic; uznano, że najlepszym miejscem dla pisarza będzie ojczyzna. Z kolei Wrocław, jako miasto wielu repatriantów ze wschodu, został uznany za kontynuatora tamtejszych tradycji i odpowiednie miejsce dla hrabiego, który przyjechał do nas na wielkiej ciężarówce i zajął miejsce pruskiego króla Fryderyka Wilhelma III. Od tej pory Fredro był świadkiem wielu wydarzeń i uczestnikiem licznych zabawnych przygód. Ze swojego krzesła, wyposażony przez rzeźbiarza Leonarda Marconiego w zwój i gęsie pióro, pełen majestatu spoglądał na odbudowę Rynku, dał się wciągnąć w polityczny happening studentów Uniwersytetu Wrocławskiego i przywdział maskę Bolesława Bieruta, a nawet spotkał się Juliuszem Słowackim, który w 1984 roku odwiedził go w drodze do swojej stałej siedziby (posąg wieszcza znajduje się oczywiście w Parku Słowackiego). Na jednej z marcowych Manif trzymał transparent, a z okazji Euro 2012 dostał szalik kibica i chyba z właściwym sobie poczuciem humoru podszedł do porażki naszej reprezentacji. Ze spokojem znosi też utratę pióra, które w tajemniczych okolicznościach znika kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt razy do roku.

Choć za życia Fredro nie miał nic wspólnego z Wrocławiem, dziś jest już zadomowiony i na dobre zagościł w świadomości mieszkańców. Na jego cześć nazwano jedną z ulic, zasadzono drzewo i umieszczono pod nim pamiątkowy kamień, a także nazwano szkołę – XIII Liceum. Szczególnie bliski jest młodym ludziom i choć nie sprzyja w miłości, podobno pomaga w nauce. Już od 17 lat maturzyści z wrocławskich szkół tańczą poloneza dla Fredry. Hrabia niezmiennie przygląda się temu z właściwą sobie zadumą.
Fajka i sygnet Wieszcza >>
Józef Ignacy Kraszewski ogląda wrocławski Ratusz >>
W Galerii Sławnych Wrocławian – dwaj sławni Panowie „H” >>
Klementyna z Tańskich Hoffmanowa odwiedza ciotkę >>
Student Jan Kasprowicz przechodzi przez Rynek w dzień targowy >>
Wielcy – Poeta i Grafik – bawią się przyjemnie i pożytecznie >>