Język polskiJęzyk angielskiJęzyk francuskiJęzyk ukraińskiJęzyk niemieckiJęzyk migowy

O autorze:
Katarzyna Berenika Miszczuk urodziła się 2 września 1988 roku w Warszawie. Z wykształcenia jest lekarką. Pierwszą powieść napisała mając 14 lat, wydano ją trzy lata później. Jest autorką powieści obyczajowych, kryminałów, thrillerów, fantasy i książek dla młodzieży a także scenariuszy i opowiadań.  Ma dwa koty, które urządzają biegi o czwartej nad ranem.  A w  Internecie swoją oficjalną stronę. 

O książce:

„Najmarniejszy kot jest arcydziełem”.
Leonardo da Vinci

Przez trzydzieści jeden  rozdziałów, plus wstęp i epilog, śledzimy przygody puszystego (nie tylko z powodu sierści), siedmioletniego kota imieniem Lord, zakochanego w swojej opiekunce Ali Nawrockiej. Jest ona piękną blondynką z kręconymi włosami i ilustratorką książek dla dzieci. Pewnego dnia otrzymuje list z zaproszeniem do udziału w konkursie zorganizowanym przez ekscentrycznego bogacza, który spośród dziesięciu kandydatów (wszyscy to artyści) chce wybrać swojego spadkobiercę. Do rezydencji położonej na odludziu Dolnego Śląska jadą oboje, kot w transporterze oczywiście. 

Powieść zaczyna się jak u Hitchcocka, czyli najpierw jest trzęsienie ziemi, a potem napięcie wzrasta. No, czasem siada. Ale początek jest dobry – Lord wracając z nocnej wycieczki znajduje trupa jednego z artystów.  

To nie jest ponury skandynawski kryminał, więc autorka serwuje nam poczucie humoru, co widać, m.in. w tytułach rozdziałów. Podaję przykłady, bo są zabawne i pomysłowe: „Fortuna kotem się toczy”, „Duma i zakłaczenie”, „Moje wielkie kocie wakacje”, „Koci zawodowiec”, „Najtrudniejszy pierwszy kot”, „Nawiedzony drapak”, „Kot da Vinci”, „Kotu bije dzwon”. 

Mimo tuszy Lord to bystrzak, uważa, że „większość artystów ma poprzewracane we łbach”. Nastawił się na objęcie spadku i postanowił zrobić co w jego mocy, aby Ala wygrała wyścig do kasy. W tym celu wędruje tunelami wentylacyjnymi, podsłuchuje i podpatruje – stara się, jak może, aby zamieszkać w rezydencji i tarzać się, wraz z ukochaną Alą, w luksusie. Lord uważa, że żaden mężczyzna nie jest Ali potrzebny do szczęścia, bo przecież jest ON. A wyrosła mu konkurencja w postaci weterynarza, którego jedyną zaletą jest posiadanie kotki imieniem Marchewka. 

Nie jest łatwo, bo pan domu niemiły, pomagają mu dwa oprychy, ale choć tyle dobrego, że jeden z nich lubi koty. Artyści konkurenci patrzą na siebie wilkiem zamiast łagodnym kotem, wspomagają się ćpaniem i manipulowaniem. „Tu wszyscy kłamią. To przecież konkurs. Każdy dba tylko o siebie”. 

A oto co myśli Lord o telefonach komórkowych: „Małe prostokątne urządzenia, które tylko hałasują, świecą i odciągają uwagę  od tego co ważne, czyli ode mnie”. 

W dodatku akcja toczy się późną jesienią i dom zostaje odcięty od cywilizacji za pomocą śnieżnej zawieruchy. Zasypało ich na biało i zasięgu brak. Co im zostało? Strach, rany boskie, strach. 
Mamy też podejrzenie, że pan domu jest złodziejem dzieł sztuki i neonazistą. Czy to prawda i kto wygrał dowiecie się z książki.  

PS
Czytałam tę książkę mając na stopach skarpetki w koci wzór. 

IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: https://kotnagalezi.home.blog.