Susanne Schötz, „Sekretny język kotów. Mrrrau czy miau? Poznaj tajniki kociej mowy, aby lepiej zrozumieć swojego pupila”, Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2019
Grzegorz J. Korwin-Szymanowski, „Kropka”, Wydawnictwo LTW, Łomianki 2010
Koty prywatnie i naukowo
- Szczegóły
- Odsłony: 717
O autorach:
Susanne Schötz jest profesorem fonetyki, która od kilku lat prowadzi badania nad sposobem, w jaki koty porozumiewają się z ludźmi. Wykłada na Uniwersytecie w Lund (Szwecja).
Grzegorz J. Korwin-Szymanowski ukończył studia socjologiczne. Od połowy lat 90. pisze artykuły i robi zdjęcia dla kilku pism („Żagle”, „Foto”, „Podróże”, „Le Courrier de Varsovie”) – głównie o tematyce krajoznawczej i historycznej. Od kilku lat pracuje jako dziennikarz w miesięczniku społecznym Służby Więziennej „Forum Penitencjarne”. Od 35 lat wiele czasu i energii poświęca żeglarstwu.
O książkach:
Koty do nas mruczą, furczą, ćwierkają. A nawet mówią, że tęsknią za miłością.
Sonia Maciuszek, behawiorystka zwierząt domowych
Przedstawiam dwie bardzo różniące się między sobą książki o kotach.
Schötz przeprowadziła serię eksperymentów, dzięki którym wyodrębniła i scharakteryzowała kocie odgłosy za pomocą analizy akustycznej.
„Zwierzęta wydają konkretne dźwięki w zależności od sytuacji, w jakiej się znajdują”.
„Każdy kot ma swój własny tajemniczy język, znany jedynie jego człowiekowi – i to tylko wtedy, gdy człowiek ten słyszy go dostatecznie często”.
Autorka wspomina swoje dzieciństwo i pierwsze kontakty z kotami. Jako dorosła osoba miała pięć kotów i opisuje w jaki sposób badała ich różne odgłosy. Naliczyłam dwanaście. Omawia różnice między językiem ludzi i tych zwierzątek. Podaje, jakie są kody komunikacyjne człowieka i kota. A także w jaki sposób koty porozumiewają się między sobą.
Trudnością jest to, że „Kot nie odzywa się na rozkaz, ani na prośbę więc nie można robić badań w laboratorium”.
Jeśli wam się wydaje, że koty tylko miauczą, to przeczytajcie tę książkę. Niestety zawiera ona bardzo dużo materiału naukowego i to może znużyć czytelnika.
Natomiast „Kropka” was nie znuży. Ma wprawdzie 16 rozdziałów, ale tylko 144 strony.
Jest to historia wyrzuconej przez właścicieli malej kotki, która, na szczęście, znalazła dobry dom i opiekunów. Sama Kropka opisuje swoje dzieje.
„Nie wiem skąd się wzięłam. Po prostu jestem i tyle”.
Czterotygodniową kotkę mężczyzna z córeczką wywieźli daleko od domu i postawili na wysokiej gałęzi w cudzym ogrodzie. Dziewczynka pomachała i powiedziała: „Pa, pa, koteczko...”. Pewnie uważali, że świetnie postępują.
Kropka opowiada o rodzinie, która ją przygarnęła. Obrośniętym Zygfrydzie, jego żonie („Pani miała w sobie coś z kota”) i dwóch synach, o warunkach, jakie jej stworzyli. Opisuje „Dom pod Trzema Sosnami” i ogród. A także dwa duże i bardzo kudłate psy oraz kotkę, która nie lubiła konkurencji.
Nie brakuje momentów wzruszających ale i zabawnych.
„Tę całą historię, która – przysięgam – zdarzyła się naprawdę, opowiadam ja, Kropka mała koteczka. Opowiedziałam ją memu panu Zygfrydowi… wyszeptałam mu do ucha wszystko to, co się zdarzyło w moim życiu i o czym pamiętalam”.
Schötz przeprowadziła serię eksperymentów, dzięki którym wyodrębniła i scharakteryzowała kocie odgłosy za pomocą analizy akustycznej.
„Zwierzęta wydają konkretne dźwięki w zależności od sytuacji, w jakiej się znajdują”.
„Każdy kot ma swój własny tajemniczy język, znany jedynie jego człowiekowi – i to tylko wtedy, gdy człowiek ten słyszy go dostatecznie często”.
Autorka wspomina swoje dzieciństwo i pierwsze kontakty z kotami. Jako dorosła osoba miała pięć kotów i opisuje w jaki sposób badała ich różne odgłosy. Naliczyłam dwanaście. Omawia różnice między językiem ludzi i tych zwierzątek. Podaje, jakie są kody komunikacyjne człowieka i kota. A także w jaki sposób koty porozumiewają się między sobą.
Trudnością jest to, że „Kot nie odzywa się na rozkaz, ani na prośbę więc nie można robić badań w laboratorium”.
Jeśli wam się wydaje, że koty tylko miauczą, to przeczytajcie tę książkę. Niestety zawiera ona bardzo dużo materiału naukowego i to może znużyć czytelnika.
Natomiast „Kropka” was nie znuży. Ma wprawdzie 16 rozdziałów, ale tylko 144 strony.
Jest to historia wyrzuconej przez właścicieli malej kotki, która, na szczęście, znalazła dobry dom i opiekunów. Sama Kropka opisuje swoje dzieje.
„Nie wiem skąd się wzięłam. Po prostu jestem i tyle”.
Czterotygodniową kotkę mężczyzna z córeczką wywieźli daleko od domu i postawili na wysokiej gałęzi w cudzym ogrodzie. Dziewczynka pomachała i powiedziała: „Pa, pa, koteczko...”. Pewnie uważali, że świetnie postępują.
Kropka opowiada o rodzinie, która ją przygarnęła. Obrośniętym Zygfrydzie, jego żonie („Pani miała w sobie coś z kota”) i dwóch synach, o warunkach, jakie jej stworzyli. Opisuje „Dom pod Trzema Sosnami” i ogród. A także dwa duże i bardzo kudłate psy oraz kotkę, która nie lubiła konkurencji.
Nie brakuje momentów wzruszających ale i zabawnych.
„Tę całą historię, która – przysięgam – zdarzyła się naprawdę, opowiadam ja, Kropka mała koteczka. Opowiedziałam ją memu panu Zygfrydowi… wyszeptałam mu do ucha wszystko to, co się zdarzyło w moim życiu i o czym pamiętalam”.
IRENA BROJEK Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: https://kotnagalezi.home.blog.