Język polskiJęzyk angielskiJęzyk francuskiJęzyk ukraińskiJęzyk niemieckiJęzyk migowy

O autorze:

Jacek Inglot urodził się 1 czerwca 1962 roku w Siedlcu Trzebnickim. Ukończył filologię polską na Uniwersytecie we Wrocławiu. Potem pracował jako nauczyciel w I LO we Wrocławiu. Zadebiutował w połowie lat 80. XX wieku na łamach pism o tematyce fantastycznej. Wydał powieści „Inquisitor”, „Quietus”, zbiór opowiadań „Bohaterowie do wynajęcia” i baśń fantasy „Eri i smok”, a także powieść o tematyce współczesnej pt. „Porwanie Sabinek”.

O książce:

„Reguły gry w powojennym świecie przypominały ruletkę. Zwłaszcza tu, w Breslau, królował przypadek”.
 
Napisano parę książek o Festung Breslau, są też wspomnienia opowiadające losy Polaków w powojennym Wrocławiu.

„Wypędzony” to chyba jedyna powieść skupiająca się na czasie, gdy miasto to jeszcze nie stało się Wrocławiem, a już nie było Breslau.

Akcja książki zaczyna się w czerwcu 1945 roku. Głównym bohaterem jest Jan Korzycki,  AK-owiec, który uciekł z więziennego transportu. W retrospekcji dowiadujemy się jak wpadł w łapy UB, w jaki sposób go przesłuchiwano,  dlaczego udało mu się uciec i dzięki komu dostał fałszywe dokumenty.

Ziemie Zachodnie przez propagandę nazywane „odzyskanymi” (ostatnio należały do Polski w XIII wieku) i bezhołowie tam panujące sprzyjały ludziom, którzy chcieli odciąć się od przeszłości i wszechwładnego Urzędu Bezpieczeństwa.

Ale na krótko. Dlatego też Korzycki zostaje milicjantem i zakłada posterunek w okolicy placu Grunwaldzkiego, mając zapewne nadzieję, że pod latarnią najciemniej.

Do Wrocławia i na Dolny Śląsk masowo jechali szabrownicy, choć i tak najwięcej kradli Rosjanie. Tworzyły się bandy przestępcze, także polsko-rosyjskie, czy rosyjsko-niemieckie, bezwzględnie rabujące wszystko i wszystkich.

W mieście pozostali jeszcze rdzenni mieszkańcy – ok. 200 tysięcy – przekonani, że lada chwila wybuchnie trzecia wojna i skończy się ta sowiecka nawałnica. Ku ich rozpaczy zaczęto masowe wywózki, opisane szczegółowo, z drastycznymi scenami. Żądni władzy politycy nigdy nie liczą się z pojedynczymi ludźmi.

Autor przeczytał wiele wspomnień pionierów wrocławskich i na ich podstawie stworzył obraz miasta tuż po wojnie: „To miasto było jednym wielkim grobem”. Dominował smród spalenizny i rozkładających się trupów oraz szczury. Dotychczasowi i nowi mieszkańcy radzili sobie jak mogli, aby nie umrzeć z głodu. Powstały więc targowiska zwane szaberplacami.

Korzycki wędruje po mieście, dzięki czemu poznajemy stan różnych budowli – kościołów, hotelu Monopol, opery, pomników. „Całe miasto w proszku, a te cholerne Prusaki na cokołach nietknięte” – stwierdza kolega bohatera.

Polskie władze, prezydent i milicja,  próbowały zapanować nad bandami szabrowników, w tym także Rosjanami – warto się dowiedzieć, jak im się to udawało.

Nie obyło się bez wątku romansowego, ale bez happy endu, choć się zapowiadał.

Sporą wadą książki jest to, że autor podaje tylko niemieckie nazwy ulic, trudno więc zorientować się, gdzie akcja się toczy.

Na okładce książki napisano „Śledztwo w powojennym Wrocławiu”, a to przecież nie jest kryminał.

Inglot na końcu informuje czytelników: „Nie chodziło mi jednak o dokumentalną relację, lecz o literacki rozrachunek z tamta epoką – gdy po upadku hitlerowskiej twierdzy zanikał Breslau – a rodził się Wrocław”.

Polecam do przeczytania „Wypędzonego”, a potem „Dom tęsknot” Piotra Adamczyka. Opowiadają one o  Wrocławiu w różny sposób, ale obie odwołują się do wielu nieznanych nam faktów.
IRENA BROJEK
Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.