Język polskiJęzyk angielskiJęzyk francuskiJęzyk ukraińskiJęzyk niemieckiJęzyk migowy

O autorce:

 Michéle Fitoussi urodziła się 24 listopada 1954 roku w Tunisie. Francuska pisarka, scenarzystka filmowa i dziennikarka. Felietonistka magazynu „Elle”.

O książce:

„„…jej dążenie do sukcesu jest silniejsze niż wszystko inne, a zawód, a może raczej ambicja, bierze górę nad całą resztą”

Podtytuł książki brzmi: „Kobieta, która wymyśliła piękno”. Chwytliwie, ale nieprawdziwie, bo już w starożytności kobiety miały sposoby dbania o wygląd i urodę. Zgodnie z modą i finansami. Ja napisałabym raczej: kobieta, która zarobiła miliony dzięki dobremu pomysłowi, uporowi, pracowitości i szczęściu.

Środowisko, z którego wyszła, skazywało ją na małżeństwo i życie w biedzie z niekochanym mężczyzną. Tym bardziej, że pochodziła z biednej rodziny, a w domu było jeszcze siedem sióstr. Nie chciała poddać się losowi, więc wysłano ją do rodziny w Wiedniu, a potem Australii, gdzie ciężko pracowała za nędzną płacę. Z dwunastoma słoiczkami domowego kremu, mając 24 lata i nie znając języka, wylądowała na odległym kontynencie. Na szczęście miała w sobie wystarczająco dużo siły i determinacji, aby uciec i od harówki, i od molestującego ją wuja.

Mała kobieta do wielkich interesów, można tak ją określić, bo miała tylko 147 centymetrów wzrostu. Pracowała, uczyła się języka, zmieniała miejsca pracy i pobytu – nie narzekając, tylko wykorzystując czas na naukę i poznawanie roślin oraz ich właściwości. Wiedziała, co chce robić i dążyła do celu wszelkimi sposobami, wykorzystując okazje i ludzi. Urodziła się w 1872 roku, a w 1902 miała już swój pierwszy instytut piękna. W dziewięć lat po przyjeździe miała już 100 000 dolarów. Uważała, że: „Uroda to władza. I najważniejsza ze wszystkich”.

Autorka dotarła do wielu źródeł i osób znających Helenę Rubinstein, które powiedziały, jak to z nią naprawdę było. Bo „Madame zawsze kłamała na temat swojego życia” – stwierdziła kuzynka. „Gdy pieniądze mówią, prawda milczy”.

W biznesie zawsze towarzyszy jej zuchwale szczęście, w życiu prywatnym niekoniecznie, co rekompensuje sobie nabywaniem kolejnych dziel sztuki i klejnotów. Była praco- i zakupoholiczką.

Osoba znająca obie panie – Rubinstein i Chanel – powiedziała o nich: „Myślę, że były szczęśliwe, kiedy zarządzały, kiedy były w centrum zainteresowania, kiedy wszystko kontrolowały”.

Wielką zaletą książki jest to, że życie bohaterki przedstawione jest na tle wydarzeń politycznych, społecznych, obyczajowych i kulturalnych tamtych czasów. To także historia kosmetyki, w tym konkurentów, z którymi Helena musiała współzawodniczyć, historia zabiegów spa i fitnessu.

Rubinstein jest przedstawicielką kobiet, które w owych czasach zaczynały zdobywać prawa dostępne dotychczas tylko dla mężczyzn – prawo do spełniania swoich marzeń, do sukcesu, do własnego biznesu, pieniędzy, wolności i niezależności i... od narzuconej przez wieki roli 3 x K.

Autorka na końcu książki wyznaje, że polubiła bohaterkę i chciałaby ją poznać osobiście. Ja nie – szczególnie nie chciałabym być członkiem jej rodziny lub/i pracownikiem.

Dlaczego?

Jean Cocteau trafnie powiedział „Madame Rubinstein karmi się ludzkimi konfliktami, szczególnie tymi, które stwarza”.

Książkę polecam, naśladowanie charakteru bohaterki – absolutnie nie.
IRENA BROJEK
Od urodzenia wrocławianka. Bibliotekarka z bogatą przeszłością (Politechnika, Szkoła Inspekcji Pracy, Dz.B.P., Uniwersytet, PWST, R.B.P, M.B.P.). Pomysłodawczyni i organizatorka kobiecej imprezy pod nazwą „dress-party”. Wykonuje i wystawia kolaże i wyklejanki. Miłośniczka książek, kina, kotów i osób z inteligentnym poczuciem humoru. Prowadzi interesujący blog: http://kotnagalezi1.blox.pl/html.